W tym numerze Oscar dla Polaków - Unión de los Polacos de la

Transcripción

W tym numerze Oscar dla Polaków - Unión de los Polacos de la
ORGAN PRASOWY ZWIĄZKU POLAKÓW W ARGENTYNIE – ZAŁOŻONY W 1922 ROKU
Rok XCIII Nr 02 (5198)
Buenos Aires, febrero 28 lutego 2015
Nr pojedynczy $ 31,00.-
W tym numerze
Oscar dla Polaków
* La Granja 2015...
* Misiones...
* Córdoba...
* Celebraciones...
* Porozmawiajmy...
* Drakula...
* Polonia y los Oscar...
i więcej...
NUESTRO SITIO
www.upranet.com.ar
TU PÁGINA
„Ida” Pawła Pawlikowskiego uhonorowana Oscarem! To pierwsza w
historii polska fabuła, która otrzymała najważniejszą nagrodę filmową
na świecie w kategorii filmu nieanglojęzycznego.
Str. 2
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(5198)
Y las vacaciones llegaron a su fin....
Vacaciones Polacas
Grandes y chicos pudieron disfrutar de la Colonia de
vacaciones en la Granja.
El sábado 3 de enero partió el micro desde la Casa
Polaca hacia Córdoba. El domingo temprano comenzó
la temporada. Organizada como siempre por PMS, la
comunidad polaca tuvo un espacio para descansar y
estar en contacto con la naturaleza.
y luego se pudo disfrutar de él. Varias lluvias hicieron
que tuviera bastante agua.
Además de la juventud, los más grandes también
fueron parte de la Colonia hospedados en las
habitaciones que se encuentran en el predio o en la
zona de carpas. Algunos se quedaron semanas, otros
días. Muchos suelen ir todos los años y hubo gente
que fue por primera vez.
Los fogones de los sábados son un clásico que se
repitió este año. En ellos los chicos pudieron mostrar
sus talentos, lo que prepararon en la semana, las
canciones practicadas, los sketchs, los bailes. Para
el final de enero se realizó el ognisko de despedida
en el que bailaron un “Polonez”, baile nacional,
contaron chistes, cantaron y presentaron un sketch de
percusión.
Cerca de 30 chicos participaron de la Colonia este
año. En esta oportunidad, Juan Pablo Warpachowicz
y Clara Pisaniak se encargaron de la juventud, junto
con Vilén Ter-Gazarian quien se ocupó de las clases
de educación física y de la pileta.
La Colonia tuvo el honor de poder contar, como tantas
veces, con Rosa Warpachowicz en la cocina, algo que
se notó en la calidad de los platos, gracias a su trabajo
y el de sus colaboradores. Además, toda la temporada
fue posible gracias al grupo de trabajo de PMS, que
dedicó su tiempo y esfuerzo para que todo saliera
lo mejor posible. Entre ellos podemos mencionar a
Verónica y Mariusz Strzelecki, Alicia Wojno, Henio
Kozlowski, Ana Pawlik, José “Pipek” Bielewicz y
Matías Kielak.
Los jóvenes pudieron aprovechar los días haciendo
ejercicio, teniendo clases de cultura polaca (a cargo de
Henio Kozlowski), practicando deportes, ensayando
bailes (a cargo de Alicia Wojno), disfrutando de la
pileta, realizando caminatas, teniendo canto, entre
otras actividades. A principios de enero, el río no tenía
agua, pero tras una fuerte tormenta hubo una crecida
Otra vez, se pudieron unir las vacaciones con lo
polaco. La Colonia de La Granja es un lugar especial
en el que uno entra en contacto con la naturaleza, se
desconecta, pasa buenos momentos con gente de la
colectividad y mantiene las costumbres de padres y
abuelos. Es un espacio de experiencias inolvidables.
Enrique Mackiewicz
Fot. Henryk Kozłowski
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
Misiones - Posadas
Asociación Polaca de Posadas
Str. 3
lo mejor de todo fue el poder compartir con mucho
afecto la producción realizada por los alumnos.
Recibieron sus Diplomas: Cynthia, Naomi, Sofía y
Mikaela.
Otro año más ha transcurrido, y son momentos para
reflexionar, para culminar tareas programadas y feste- Estamos seguros que estos niños y jóvenes continuajar por los logros obtenidos.
rán con la labor emprendida por los mayores, es por
eso que apostamos a su educación y a transmitirles
valores, que darán sus frutos en el futuro, dijo emocionado el Presidente de la Asociación Luis Przysieznik.
En la tarde del jueves 18 de diciembre se llevó a cabo
el cierre de los Talleres de Idioma y Cultura Polaca,
así como también el de Dibujo y Pintura.
En dicho encuentro con familiares y amigos, los asistentes a los talleres recibieron sus certificados, pero
(cont. pag. 3)
Str. 4
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(de pag. 3)
(5198)
PAN KRZYSZTOF
POLOŃSKI I AGATY
Krzysztof Poloński to pochodzący z Krakowa, a
mieszkający od 30 lat w Dąbrowie Tarnowskiej
biznesmen, właściciel firmy Krispol – Motosum,
wielki miłośnik agatów.
http://www.agatesworld.eu/
Pasja do tych kamieni
sprawiła, że stworzył ich pierwsze w kraju muzeum.
SZCZEGÓLNY
AGAT
Gratulacje!!!
MINERAŁ
-
Agaty uważane są za fenomen przyrodniczy.
Należą do jednych z najładniejszych i
najciekawszych kamieni. Ich nazwa wywodzi
się od greckiego słowa agathos oznaczającego
„dobry” oraz starożytnego określenia sycylijskiej
rzeki „Achates” (obecnie Dirilio) znanej z
występowania w niej tego kamienia. Niektórzy
badacze wskazują jednak, że termin jest jeszcze starszy,
wywodzący się od semickiej nazwy obfitujących w
agaty okolic Medyny. Kamienie te są naturalnymi
produktami przyrody zbudowanymi z włóknistego
chalcedonu, czyli dwutlenku krzemu z domieszkami
barwników, i często z uwagi na wypełnienie
kryształami należą do grupy kwarców. Składają
się z naprzemianległych warstewek, odmiennie
zabarwionych, o grubości do kilku milimetrów.
Zdarza się jednak, że na jeden milimetr przypada
ich kilkadziesiąt. „Czyste” są barwy od jasnoszaroniebieskiej do białej, inne zawierające domieszki
minerałów zawierają czasem wszystkie barwy tęczy.
Powoduje to, że powstaje fascynujący labirynt
krętych linii tworząc wraz z grą barw niepowtarzalny,
przeźroczysty rysunek, przemawiający do odbiorcy
swą głębią. Te nie przeźroczyste nazwano potocznie
„porcelankami”
(c. d. na str. 5)
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(ze str. 4)
Agaty z zewnątrz zazwyczaj wyglądają zwykle
i banalnie, a ich kształt jest kulisty, owalny lub
płaski (szczelinowe). W środku po przecięciu i
wyszlifowaniu otrzymujemy obraz namalowany
ręką przyrody miliony lat temu. Istnieje ogromna
różnorodność nazw „rysunków” powstałych z
przecięcia agatów. Wszystko zależy od kierunku i
kąta jego przecięcia.
Powstanie agatów związane jest z procesami
wulkanicznymi mającymi miejsce na terenach
współczesnej Polski ok. 285 mln lat temu. Tworzą
wypełnienia pustek skalnych, do których są ściśle
dopasowane kształtem. W wyniku stygnięcia magmy
tworzyły się w niej pęcherze gazu, po ulotnieniu
którego miejsce to wypełniały roztwory dwutlenku
krzemu. Zawarte w nich substancje mineralne
stopniowo się wytrącały zastygając i dając niekiedy
setki kolorowych pasemek. W przypadku, gdy nie
nastąpiło całkowite wypełnienie pustki tworzyły
się tzw. geody z pięknymi szczotkami kwarcowymi,
których główny składnik to skrytokrystaliczny kwarc
zwany chalcedonem. W mniejszej ilości występuje
kwarc grubiej uziarniony, natomiast domieszki
tworzą inne minerały, w tym powodujące zabarwienie
kamieni np. tlenki żelaza i manganu. Agaty pojawiają
się też w innych skałach i w pustych przestrzeniach
różnych obiektów mających długi kontakt z podłożem
skalnym np. we wnętrzach skamieniałości.
Dzięki zróżnicowanej kolorystyce powstało wiele
odmian i nazw agatów występujących na całym
świecie m.in. w Brazylii, Maroku, Niemczech,
Argentynie, Indiach, USA, Meksyku, Rosji,
Australii i w Czechach. W Polsce należą do
najelegantszych kamieni szlachetnych i uchodzą
za jedne z najpiękniejszych na świecie. Największe
złoża znajdują na Dolnym Śląsku w okolicach
miejscowości Nowy Kościół koło Złotoryi,
Tenczynka - Rudno oraz Regulice niedaleko Krakowa.
Mniejsze ilości są w obrębie: Różanej, Lubiechowej,
Proboszczowa, Sokołowca, Gozdna oraz w
Świerzawa-Wleń. Szczelinowe Agaty występują
w Przedziedzy i Bystrzycy, a tzw. otoczakowe
charakteryzujące się bardzo interesującą formą w
Kotlinie Kłodzkiej w pobliżu Barda. Najbardziej
znane to jednak Płóczkowskie Pola Agatowe, które
zyskały światową sławę dzięki występującym tam
szczególnie pięknym agatom. Każdego roku w ich
poszukiwaniu setki zbieraczy odwiedzają okolice
Lwówka Śląskiego.
Agaty znane są od starożytności towarzysząc
człowiekowi jako ozdoba, amulet i materiał na
narzędzia. Zostały znalezione w najstarszych
grobowcach z epoki kamiennej. Wiadomo, że już
Str. 5
3500 lat p.n.e. były pozyskiwane przez Egipcjan.
Sumerowie szczycili się ich obróbką wykonując
cylindryczne paciory, sygnety i bransolety, a w
Mezopotamii amulety, talizmany, drobną biżuterię,
naczynia i pieczęcie. W czasach rozkwitu kultury
greckiej Arabowie przywozili je w celach handlowych
z Indii, a Rzymianie udoskonalili techniki rzeźbiarskie.
Tworząc kamee potrafili wykorzystać je rzeźbiąc
w jednej barwnej warstewce, a kolejne służyły za
tło. Przed 500 laty weneccy szklarze bezskutecznie
próbowali mieszając surowce szklarskie uzyskać
naśladownictwa agatów. Ich produkt można było
łatwo odróżnić od oryginału.
Również w Średniowieczu agaty uważano za kamienie
dobroczynne. Wykorzystywane były jako materiał
zdobniczy ołtarzy, naczyń liturgicznych i insygniów
biskupich. Do najwspanialszych przedmiotów sztuki
zdobniczej należy agatowy kielich Św. Wojciecha
pochodzący z przełomu IX i X w. Kamień ten
szczególnie ukochał, także Barok, z którego pochodzą
wymyślne puzderka, tabakierki, amulety, sygnety,
medaliony, drobne przedmioty codziennego użytku, a
nawet sekretarzyk króla Jana III Sobieskiego należący
obecnie do zbiorów muzeum w Wilanowie.
Ciekawostką jest, że w niektórych krajach afrykańskich
agaty służyły jako pieniądze, a w starożytności przez
wzgląd na tajemnicę ich wnętrza, którą można było
poznać dopiero po rozłupaniu i wypolerowaniu,
przypisywano im nadprzyrodzoną moc i własności
magiczne traktując jako boskie wytwory. Uważano,
że służyły zmarłym w życiu pozagrobowym dla
zaspokojenia błogostanu. Miały chronić przed
urokami, ukąszeniami żmii, ściągnąć troski jego
właściciela oraz przynieść bogactwo i sławę. Ze
względu na tajemnicę owiane były głęboko mistyką,
do której świata wprowadzała głębia przestrzeni,
harmonia, symetria i chaos artystyczny. Dziś agaty są
wykorzystywane głównie w jubilerstwie. Uważa się,
także, że wpływają na psychikę, pomagają wzmocnić
szacunek do samego siebie, zharmonizować
emocje, uwolnić od stresu, ułatwiają podejmowanie
wyzwań i odkrywanie samego siebie. Nazywane
są również „Kamieniami Miłości”, ponieważ
uwrażliwiają i pobudzają wyobraźnię.
PASJA DO AGATÓW
Historia Krzysztofa Polońskiego, która doprowadziła
do powstania Muzeum Agatów i Skamieniałych
Drzew rozpoczęła się 20 lat temu. Stało się to podczas
jego wizyty na giełdzie minerałów na krakowskiej
Akademii Górniczo Hutniczej, gdzie zobaczył
skamieniałe, pochodzące z okolic Krakowa drzewa.
Tutaj należy dodać, że Pan Krzysztof Poloński już jako
dziecko zbierał kamyki, nie spodziewał się jednak,
że w przyszłości staną się jego tak wielką pasją.
(c. d. na str. 6)
Str. 6
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(5198)
się, że posiadane przez niego agaty stanowią
niezwykłą atrakcję na skalę światową. Największym
Podczas wspomnianej wizyty w Krakowie dostrzegł
sukcesem jest jednak dla niego stworzenie pierwszej
pierwszy nieznany sobie jeszcze wtedy agat, który
i jedynej na świecie kolekcji tematycznej agatów,
nabył. Pan Józef Oleksy, u którego kupił kamień
w której każdy z nich poprzez charakterystyczne
zafascynował go posiadaną przez siebie kolekcją i
wnętrze ma swoją nazwę.
właśnie wtedy narodziła się jego pasja do agatów
Należy jednak dodać, że w stworzonym przez pana
dająca poczucie odkrywania w nich czegoś pięknego.
Krzysztofa Polońskiego muzeum można zobaczyć
Sam pan Krzysztof mówi o nich, że można w nich
nie tylko agaty. Jest, także zbiór skamieniałych
dostrzec wiele ciekawych rysunków będących często
drzew oraz okaz największego Czarnego Dębu w
inspiracją twórczą. Osobiście wykorzystując wiedzę i
Polsce pochodzący z okolic Dąbrowy Tarnowskiej.
wyobraźnię zauważył wiele z nich. Stworzone przez
Jednak i to, także nie wszystko, bowiem twórca tego
niego w 2005 roku muzeum liczy już jubileuszowe10
szczególnego miejsca jest miłośnikiem wędkarstwa,
lat. Ciekawostką jest, że miejsce to zainteresowało
dlatego można również obejrzeć wiele okazów ryb,
nawet osobę z Nowej Zelandii pragnącą odwiedzić
które są w większości ze Skandynawii jak Dorsze,
Dąbrowę Tarnowską tylko dlatego, aby zobaczyć tą
Czarniaki i Szczupaki ale i wielkiego suma z Wisły,
piękną kolekcję agatów na żywo. O randze zbiorów
oraz rekord Polski w długości Głowacicy z Dunajca.
muzeum może świadczyć wiele dyplomów, które
Jego projektu przynęty wędkarskie jak błystka
otrzymały wystawione w nim kolekcje.
obrotowa Motosumka oraz Woblery Dąbrowskie
Wśród zbiorów jest m.in. jedyna na świecie agatowa
zyskały już krajowe uznanie – patrz artykuł w
kolekcja tematyczna, w której uważni widzowie mogą
najnowszym wydaniu miesięcznika Wiadomości
dostrzec np.: Świętą Rodzinę, Madonnę, Mumię
Wędkarskie 02.2015. Jest też Komisarzem ds.
Faraona, baśniowe smoki, Sztandar Socrealizmu,
Spinningu i organizatorem I Międzynarodowego
postaci historyczne i związane z nimi elementy.
Zlotu Miłośników Spinningu w dniach 6-8 marca w
Kolekcjoner tak sam mówi: „Wyobraźnia i miejsce,
Zabrzu. Jest również współzałożycielem Fundacji
w którym to wszystko się znajduje, daje nam obraz
SERCE BARDA, która promuje duchowe wartości
pięknego, cudownego świata w nich zawartego (…)
w tradycji Chrześcijańskiej trzech kultur: Polskiej,
Kamień ten ożywa poprzez nasze serce, wiedzę i
Czeskiej i Niemieckiej w Bardzie Śląskim – Dolny
wyobraźnię, dlatego dedykuję wystawę wszystkim:
Śląsk. Tam też planuje między innymi Muzeum
dzieciom i dorosłym, ponieważ każdy z nas zobaczy
Minerałów Kotliny Kłodzkiej i okolic.
tam swoje Serce.”
O randze placówki może świadczyć też, że jego
Ostatnio piękno agatów można było podziwiać w
twórca wielokrotnie prezentował swoje minerały
Centrum Polonii – Ośrodku Kultury, Turystyki i
podczas różnych wystaw. Pierwszą z nich pokazał
Rekreacji w Brniu, gdzie prezentowany był ułamek z
już w 2003 r. w kopalni soli w Wieliczce na
kolekcji Pana Krzysztofa Polońskiego.
prawdopodobnie jedynej europejskiej podziemnej
giełdzie minerałów. Kolejne prezentacje pana
Anna Hudyka
Krzysztofa Polońskiego mają miejsce w Lwówku
Śląskim podczas corocznego Lwóweckiego Lata
Agatowego, jedynej imprezie agatowej w Polsce
będącej zarazem największą mineralogiczną giełdą
plenerową w naszym kraju. W 2005 roku zdobył
pierwsze miejsce za kolekcję tematyczną
pt.”Stworzenie Świata”, a w 2009, 2010, 2012 i
2013 roku za najpiękniejszy Agat LLA. Otrzymał też
nagrodę specjalną na AGH w Krakowie. W 2010 roku
Agaty z Półczek Górnych zostały sklasyfikowane na
drugim miejscu jako Najpiękniejsze Minerały Świata.
Warto dodać, że wśród 10 tysięcy Agatów muzeum
większość stanowią okazy tej lokalizacji.
Pan Krzysztof Poloński za swój sukces uważa
udział w 2005 roku w wystawie agatowej w
Monachium, największej europejskiej halowej
imprezie mineralogicznej, gdzie reprezentował nie
tylko Polskę, ale również Europę. Tam też przekonał “Desde el 31 de Enero al 7 de Febrero se celebró el
(cont.pag. 7)
(ze str. 5)
Córdoba
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
28º Encuentro de Colectividades de Alta Gracia -localidad ubicada 35km al sur de Córdoba Capital- del
cual la Asociación Polaca de Córdoba participó nuevamente.
Presente con su tradicional carpa de comidas típicas
como bigos, pierogi y deliciosas tortas, sumado a la
participación en el Desfile Inaugural y posterior ac-
Str. 7
tuación del Grupo Krakus -quienes interpretaron danzas tradicionales de las regiones de Rzeszów y Nowy
Sącz- nuestra colectividad participó un año más,
como sucede desde los inicios de este gran festival.
Polonia también estuvo representada en el certamen
de la Elección de Reina de Colectividades: Sofía Moroz se ubicó entre las 10 finalistas de entre un total de
19 concursantes de cada una de las distintas colectividades, resultando elegida Reina la participante de
Siria, y como Primera y Segunda Princesa San Marino y España. Felicitamos a Sofía por todo el esmero
y empeño en representar a la Colectividad Polaca con
alegría y sencillez. ¡Gratulacje Sofi!
Sin dudas todo lo mencionado no hubiese sido posible sin la colaboración de todos quienes forman parte
de nuestra institución.
Comisión Directiva, Grupo Krakus, alumnos de idioma polaco, padres, amigos y demás simpatizantes de
la cultura polaca pusieron tiempo y esfuerzo para que
todo saliera de maravilla en este evento que nos convoca a todos y nos une como colectividad.
De corazón, muchas gracias a todos por estar, por venir, por ayudar y acompañar a nuestra querida Asociación. Por todo, gracias, dziękujemy.”
A. M. Szmidt
DOMEYKI
(de pag.. 6)
GŁOS
(5198)
GŁOS DOMEYKI
Tematem pierwszego tegorocznego spotkania z cyklu „Porozmawiajmy o Kulturze”, będzie odczyt prof. Krzysztofa P.
Krajewskiego, geologa i badacza Antarktyki, pod tytułem:
JAK POLACY ODKRYLI NAJSTARSZY LÓD NA ANTARKTYDZIE?
Jak zwykle w lokalu Biblioteki, w piątek
20 marca o godz. 19ej.
Wstęp wolny, zapraszamy.
Str. 8
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
Conoce al peluquero de uno de los
ejecutores más sádicos de Hitler
Jozef Paczynski habló sobre su experiencia en Auschwitz, donde fue elegido para cortarle el cabello a
Rudolf Hoess.
8 Feb, 2015
Agencias
(5198)
centración.
Hoess fue juzgado por las autoridades polacas después de la guerra y fue sentenciado a morir en la horca
en 1947
Los sobrevivientes que todavía tienen la fuerza, siguen contando sus experiencias a públicos fascinados, con la urgencia que exige el paso del tiempo.
Después que Paczynski narró su experiencia, los otros
dos sobrevivientes conversaron con él y posaron juntos, arremangándose las camisas para mostrar el número de prisionero tatuado en el antebrazo.
Paczynski, que vive en Cracovia, fue llevado preso a
Auschwitz en junio de 1940 como castigo por intentar huir de la Polonia ocupada para unirse al ejército
polaco en Francia. Fue arrestado después de cruzar la
frontera a Eslovaquia y fue conducido en el primer
transporte al campo de concentración, donde fue el
prisionero 121.
Fue asignado a la peluquería donde les cortaban el
cabello a los jefes de la SS. Un día Hoess se presentó
y le ordenó que fuera a su casa. Allí fue escoltado por
un guardia.
“La esposa de Hoess me hizo entrar en la casa. Se
me quebraba la voz y me temblaban las manos y las
piernas”, recordó Paczynski. “La esposa me llevó al
primer piso hasta un cuarto de baño. Allí había un espejo y una silla y enseguida llegó Hoess. No me dijo
una sola palabra. Pero lo saludé, él se sentó y le corté
el cabello”.
Hoess al parecer quedó satisfecho y lo hizo volver
muchas veces para que lo atendiera, aunque jamás le
dijo una sola palabra.
Paczynski estuvo en Auschwitz hasta el 18 de enero
de 1945, cuando los nazis hicieron salir a los prisioneros, días antes de que el ejército soviético invadiera el
campamento. Poco después fue liberado por los soldados estadounidenses en Alemania.
Paczynski dijo que nunca presenció ninguna brutalidad de Hoess, quien supervisaba el manejo de las
cámaras de gas donde fueron asesinados más de un
millón de judíos y otros.
Según lo que Paczynski observó, Hoess parecía “un
padre y esposo ideal”.
“Era un hombre de muy pocas palabras”, recordó. “Y
personalmente nunca golpeó a un prisionero”.
Hoess fue juzgado por las autoridades polacas después de la guerra y fue sentenciado a morir en la horca en 1947. Fue ejecutado en Auschwitz cerca de un
crematorio.
CRACOVIA, Polonia.- Durante buena parte de la Segunda Guerra Mundial, Jozef Paczynski le cortó el
cabello al comandante de Auschwitz, Rudolf Hoess,
uno de los ejecutores más sádicos en el régimen de
Adolf Hitler.
Cada siete o diez días, el prisionero polaco era llevado a la residencia de Hoess en un extremo del campo
de concentración, donde le cortaba el cabello con tijeras y navaja. Hoess nunca intercambió una palabra
con el joven al que había escogido como su peluquero
personal.
Durante años le han preguntado a Paczynski por qué
no degolló al hombre que envió a la muerte a cientos
de miles de inocentes en el campo de concentración
más grande y tristemente célebre del aparato nazi.
De acuerdo con The Associated Press, Paczynski dice
que habría sido contraproducente, y que tanto él como
muchos otros hubiesen sido asesinados como venganza y que la exterminación hubiera continuado al mando de otro comandante.
“Lo pensé”, afirmó. “Pero cuando advertí las consecuencias sencillamente no pude hacerlo”.
El polaco de 95 años narró su historia a un auditorio
en Cracovia que incluyó a otros dos sobrevivientes Fuente: http://sipse.com/
de Auschwitz y varios estadounidenses en el sur de
Polonia después de las recientes conmemoraciones
del 70 aniversario de la liberación del campo de con-
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
Str. 9
Theophylactus (1509), estudió finanzas y en 1522 escribió un memorando sobre reformas monetarias.
Sus trabajos de observación astronómica practicados
en su mayoría como ayudante en Bolonia del profesor
Domenico María de Novara dejan ver su gran capacidad de observación. Fue gran estudioso de los autores
clásicos y además se confesó como gran admirador de
Ptolomeo cuyo Almagesto estudió concienzudamente. Después de muchos años finalizó su gran trabajo
sobre la teoría heliocéntrica en donde explica que no
es el Sol el que gira alrededor de la Tierra sino al contrario.
Esta teoría sin embargo también requería de complicados mecanismos para la explicación de los movimientos de los planetas, debido a la perfección de la
esfera. Estimulado por algunos amigos, Copérnico
publica entonces un resumen en manuscrito. En sus
comentarios establece su teoría en 6 axiomas, reservando la parte matemática para el trabajo principal,
que se publicaría bajo el título “Sobre las revoluciones de las esferas celestes”.
A partir de aquí la teoría heliocéntrica comenzó a expandirse. Rápidamente surgieron también sus detractores, siendo los primeros los teólogos protestantes
aduciendo causas bíblicas. En 1616 La iglesia Católica colocó el trabajo de Copérnico en su lista de libros
prohibidos.
La obra de Copérnico sirvió de base para que, más
Nicolás Copérnico (1473-1543), astrónomo polaco, tarde, Galileo, Brahe y Kepler pusieran los cimientos
conocido por su teoría Heliocéntrica que había sido de la astronomía moderna.
descrita ya por Aristarco de Samos, según la cual el
Sol se encontraba en el centro del Universo y la Tie- Fuente: http://www.astromia.com/
rra, que giraba una vez al día sobre su eje, completaba Foto: Monumento a N. Copérnico en Toruń (fuente:
Wikipedia)
cada año una vuelta alrededor de él.
Copérnico nació el 19 de febrero de 1473 en la ciudad
de Thorn (hoy Toruń), en el seno de una familia de comerciantes y funcionarios municipales. El tío materno
de Copérnico, el obispo Lucas Watzenrode, se ocupó
de que su sobrino recibiera una sólida educación en
las mejores universidades. Copérnico ingresó en la
Universidad de Cracovia en 1491, donde comenzó a Mikołaj Kopernik to pionier epidemiologii i zwyestudiar la carrera de humanidades; poco tiempo des- czaju smarowania chleba masłem – ten dowcip był
pués se trasladó a Italia para estudiar derecho y medi- tylko zabawą dwójki uczonych, ale do dziś niektórzy
cina. En enero de 1497, Copérnico empezó a estudiar sądzą, że jest prawdą. Naukowe żarty mogą wywoderecho canónico en la Universidad de Bolonia.
łać zamieszanie, ale też demaskować nieuczciwość i
En 1500, Copérnico se doctoró en astronomía en ignorancję.
Roma. Al año siguiente obtuvo permiso para estudiar W 1520 roku, kiedy Mikołaj Kopernik dowodził obromedicina en Padua (la universidad donde dio clases ną Olsztyna przed Krzyżakami w trosce o zdrowie
Galileo, casi un siglo después). Aunque nunca se do- żołnierzy wprowadził zwyczaj smarowania chleba
cumentó su graduación como Médico practicó la pro- masłem. Dzięki jego „wynalazkowi” było wiadomo,
fesión por seis años en Heilsberg. A partir de 1504 fue że obrońcy spożywają czyste kanapki, unikają zarazcanónigo de la diócesis de Frauenburg. Durante estos ków i epidemii. Dlaczego? Kanapka przecież zawsze
años publicó la traducción del griego de las cartas de spada masłem do ziemi, więc brud na maśle jest od
(c. d. na str. 10)
Mes de febrero - Celebraciones
Kopernik twórcą kanapki? Naukowi żartownisie trzymają sie
mocno!
Str. 10
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(ze str. 9)
razu doskonale widoczny. Zabrudzoną kanapkę łatwo
można zidentyfikować i wyeliminować z menu.
Ten żart naukowy wymyśliło dwóch amerykańskich
historyków medycyny, którzy przekonywali, że sensacyjne informacje o przeszłości Kopernika znaleźli w niemieckich archiwach. Opublikowany w 1973
roku w prestiżowym „American Journal of Medicine” dowcip miał być „odtrutką” na huczne obchody
urodzin 500-lecia astronoma. „Napisany przez nich
artykuł zachowywał jednak pozory naukowości:
miał odniesienia do źródeł w przypisach, przeszedł
wszystkie niezbędne recenzje, dlatego ufnego czytelnika łatwo wprowadzał w błąd” – mówi w rozmowie
z PAP dr hab. Jarosław Włodarczyk z Instytutu Historii Nauki PAN.
Artykuł sprawiał wrażenie wiarygodnej informacji i
znalazło się wielu czytelników, którzy w tę opowieść
uwierzyli. Z czasem mit zaczął żyć własnym życiem.
„Nie chodziło tylko o zwyczaj smarowania chleba
masłem, ale o powód, dla którego Kopernik miał ten
zwyczaj wprowadzić: walka o zdrowie żołnierzy.
Kopernik byłby zatem nie tylko zwykłym lekarzem,
który stosował tradycyjne lekarstwa, ale też jednym
z pionierów epidemiologii. Dlatego jego nazwisko
zaczęło pojawiać się w niektórych opracowaniach historyków medycyny” – wyjaśnia rozmówca PAP.
Autorami innego naukowego dowcipu byli uczniowie
paleontologa Gerharda Hahna. Podczas konferencji
na jego cześć wygłosili referat będący w ich zamyśle
jedynie naukowym dowcipem. „Zazwyczaj podczas
tego typu konferencji w dobrym tonie jest, by choć jeden referat był utrzymany w tonie żartobliwym, rozładowującym pompę. Tak też się stało: trójka autorów
napisała artykuł o strunowcach prekambryjskich” –
mówi dr Włodarczyk.
Młodzi uczeni wymyślili też fantastyczną metodę
odkrywania wyglądu tych strunowców. Posłużyli się
„fotografią powidokową”, wykonując zdjęcia kamieni które zachowywały pamięć o wydarzeniu z odległej przeszłości.
„Podczas konferencji wszyscy się dobrze bawili.
Mleko się rozlało trochę później, bo artykuły z konferencji ukazały się w specjalnym numerze szacownego
czasopisma. Z kolei abstrakty tych artykułów funkcjonowały w naukowych bazach danych. Czytając jedynie abstrakt żartobliwego artykułu, nie można było
się przekonać, czy tekst był żartem, czy prawdą” –
wyjaśnia dr Włodarczyk.
Każdy, kto przeczytał cały artykuł, orientował się
natychmiast, że jest to zabawa. Jednak ci, którzy
zapoznali się jedynie abstraktem, włączali niekiedy
artykuł do swojej literatury przedmiotu. „Niechcący
(5198)
demaskowali w ten sposób, że nie czytają cytowanych przez siebie artykułów. Ten żart okazał się więc
sprawdzianem ich uczciwości” – podkreśla historyk
nauki.
Czy takich przypadków może być więcej? „Mam
nadzieję, że tak, bo jak widać żarty nieoczekiwanie
mogą pełnić oczyszczającą funkcję” – mówi rozmówca PAP.
Najsłynniejszym żartem naukowym ostatnich lat była
prowokacja nowojorskiego fizyka Alana Sokala. „Do
pisma zajmującego się filozofią i postmodernizmem
napisał artykuł, w którym posługiwał się językiem
charakterystycznym dla artykułów filozoficznych. W
tekście odwoływał się do prac fizycznych, mechaniki
kwantowej, teorii względności, ale też do prac feministycznych. Była to mieszanka, jaką często posługują się postmodernistyczni humaniści” – opisuje dr
Włodarczyk.
„Tekst +Transgresja granic: ku transformatywnej
hermeneutyce kwantowej grawitacji+ był jedynie
prowokacją. Miał pokazać, że używając określonej
konwencji językowej, można poruszać dowolną tematykę. Zarówno z punktu widzenia fizyki, jak i humanistyki artykuł był kompletnie bezsensowny i nie
prowadził do żadnych wniosków” - wyjaśnia historyk
nauki.
Zaraz po publikacji prowokacyjnego artykułu Sokal
na łamach prasy - m.in New York Timesa - zdemaskował swoje postępowanie. Sprawa stała się bardzo
głośna. „Sokal chciał pokazać, że nie można używać
terminologii, której się nie rozumie, tylko po to, by
nasz tekst wyglądał poważniej” – mówi dr Włodarczyk.
Zdaniem uczonego dobrze przemyślane żarty naukowe mogą uczynić sporo dobrego. Wiedza i zdrowy
rozsądek pozwalają szybko zorientować się, co jest
prawdą, a co nie. W przypadku historii Mikołaja Kopernika wystarczyło poszukać źródeł, na które powoływali się autorzy dowcipu. Łatwo było przekonać
się, że takie źródła po prostu nie istnieją.
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
kr/ ula/
źródło: http://naukawpolsce.pap.pl/
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
Urodziny Fryderyka Chopina
- świętujmy razem!
Str. 11
Skarby z kraju Chopina w największym muzeum świata
2015-02-12
22 lutego 1810 - zgodnie z metryką chrztu, przypada 205 rocznica urodzin Fryderyka Chopina. Wiadomo jednak, że kompozytor i jego rodzina obchodzili
jego urodziny 1 marca. My znaleźliśmy kompromis
- świętujemy cały tydzień!
Wszystkiego najlepszego, Panie Chopin!
PESEL Fryderyka Chopina
W epoce Chopina łatwo było o pomyłki. Odpisy aktu
chrztu wymagane były tylko z okazji ślubu albo nadania szlachectwa. Poza tym nie używano dokumentów potwierdzających dzień narodzin. Do końca XIX
wieku wszyscy bliscy kompozytora podawali 1 marca 1809 roku jako datę jego narodzin, zaś po ujawnieniu metryki chrztu do obiegu wszedł dzień 22 lutego
1810. Sam Fryderyk w Paryżu podał 1 marca 1810.
Taką właśnie datę przyjęto jako „obowiązującą”
źródło: Narodowy Instytut Fryderyka Chopina
Wystawa „Skarby z kraju Chopina. Sztuka polska XV
-XX wieku” odbywa się w Chińskim Muzeum Narodowym w Pekinie. Według minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzaty Omilanowskiej jest
to największa prezentacja polskiej sztuki zagranicą w
tym roku.
W Chińskim Muzeum Narodowym, położonym przy
Placu Bramy Niebiańskiego Spokoju w Pekinie (plac
Tiananmen), będącym największą instytucją muzealną na świecie, w salach o powierzchni 1800 mkw.,
prezentowane są arcydzieła sztuki polskiej: średniowieczne ołtarze, rzeźby - Piękne Madonny przedstawiające stojącą Maryję z Dzieciątkiem na ręku, kielichy mszalne, portrety staropolskiej szlachty, zbroje
rycerskie, kontusze, pasy słuckie, obrazy Mehoffera,
Ruszczyca, Stanisławskiego oraz plakaty; w sumie
350 dzieł.
Patronat nad pierwszą tak obszerną prezentacją sztuki polskiej w Chinach objęła Małżonka Prezydenta
RP Pani Anna Komorowska.
„Wybór obiektów na wystawę podyktowany był
z jednej strony ich charakterem typowym dla sztuki polskiej, z drugiej ich artystyczną klasą. Staramy
się pokazać swoiste cechy sztuki polskiej, jaką jest
przykładowo doniosła rola malarstwa historycznego
w wieku XIX. Z drugiej strony, próbujemy zbliżyć ją
chińskiemu widzowi, wskazując na pewne bliskości,
których świadectwem mogą być wpływy orientalne,
typowe dla czasów sarmatyzmu” – wyjaśnia profesor Maria Poprzęcka, autorka scenariusza i kuratorka
wystawy.
Według Małgorzaty Omilanowskiej, minister kultury i dziedzictwa narodowego, zwiedzający ekspozycję będą mogli nie tylko zapoznać się z najstaranniej
(c. d. na str. 14)
Str. 12
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(5198)
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
La Granja 2015
Fot. Henio Kozłowski
Str. 13
Str. 14
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(ze str. 11)
wybraną grupą arcydzieł, dającą obraz dokonań artystycznych ostatnich pięciu wieków w Polsce, ale
także zyskają możliwość poznania zrębów naszych
dziejów. „Za postać - symbol wybraliśmy genialnego
kompozytora doby romantyzmu, piewcę ojczystego
kraju. Na wskroś polska twórczość Chopina przekracza bariery kulturowe, pozostając czytelną i atrakcyjną dla współczesnych artystów i melomanów, szczególnie w Azji” - podkreśliła minister. W związku z
wystawą przypomniała też, że w październiku tego
roku odbędzie się w Polsce XVII Międzynarodowy
Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina do którego akces zgłosiła, jak zawsze, liczna grupa pianistów z Chin.
Wystawę sztuki polskiej w Pekinie „dużym i ważnym
wydarzeniem w Chinach” nazwał Ambasador Chińskiej Republiki Ludowej pan Xu Jian. Według niego
pokaz sztuki polskiej w Chińskim Muzeum Narodowym będzie okazją dla chińskiej publiczności do
poznania kultury kraju, z którym łączą Chińczyków
dobre relacje w innych sferach, na przykład biznesowych.
Wprowadzeniem do ekspozycji jest animowana
mapa, ukazująca geograficzne położenie Polski w
sercu Europy, pomiędzy Wschodem a Zachodem. Na
mapie zaznaczono też historyczną zmienność polskich terytoriów, co silnie odcisnęło się na naszej kulturze i sztuce.
Wystawa została tak zaaranżowana, aby sztukę polską
pokazać w układzie chronologicznym: od XV wieku - późnego średniowiecza aż prawie do końca XX
wieku. „Przedstawiamy poszczególne epoki poprzez
sztukę, a więc pokazujemy średniowieczne ołtarze,
Piękne Madonny, rzeźby świętych, portrety - cały
splendor kultury staropolskiej. Mocno wyeksponowany jest też czas sarmatyzmu; są to portrety polskiej
szlachty, portrety trumienne, zbroje rycerskie, skrzydła husarskie, siodła, kontusze, pasy słuckie, kielichy,
kufle, wspaniale malarstwo polskie - powiedziała
Polskiej Agencji Prasowej, koordynatorka wystawy
Iwona Danielewicz, kurator Zbiorów Sztuki Polskiej
do roku 1914 w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Na wystawie znalazła się też - co podkreśliła Danielewicz - tzw. rolka sztokholmska, czyli malowany
akwarelą na papierze 16-metrowy zwój ukazujący orszak ślubny króla Zygmunta III a także okazały obraz
Jana Matejki „Stefan Batory pod Pskowem”.
W kolejnych przestrzeniach ukazana jest sztuka w
czasach utraty niepodległości i znaczenie sztuki dla
przetrwania świadomości narodowej w czasach niewoli. „Eksponowane jest wielkie malarstwo polskie:
obrazy Mehoffera, Ruszczyca, Stanisławskiego oraz
(5198)
witraż Stanisława Wyspiańskiego +Bóg Ojciec – Stań
się!”, zaprezentowany w formie monumentalnego
przezrocza”.
I bliżej już współczesności - mówi koordynatorka wystawy - „pokazujemy symboliczną rzeźbę +Tchnienie+ Xawerego Dunikowskiego, folklorystyczne
dekoracje Zofii Stryjeńskiej, przykłady polskiego
art-deco. Poprzez sztukę ukazane zostały nowe cele
twórczości w czasach odrodzenia państwa polskiego
po 1918 roku, i później zróżnicowanie tendencji artystycznych sztuki współczesnej”.
Ekspozycję zamyka pokaz cenionego na świecie polskiego plakatu. Wzbogacenie wystawy o współczesny
polski plakat nastąpiło na życzenie strony chińskiej.
„Mamy świadomość i cieszymy się z tego, że wystawę naszej sztuki obejrzy bardzo liczna publiczność
- powiedziała Polskiej Agencji Prasowej Agnieszka
Morawińska, dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie. - Chińskie Muzeum Narodowe ma bowiem
nieporównywalną z jakimkolwiek muzeum w Polsce
liczbę odwiedzających - ogląda je przeciętnie 20 tysięcy widzów dziennie” - podkreśliła.
Ekspozycji w Chińskim Muzeum Narodowym towarzyszyć będzie bogaty program wydarzeń kulturalnych, przygotowanych m.in. przez Culture.pl, flagową markę Instytutu Adama Mickiewicza. Zapowiadany jest cykl wystaw, koncertów, spektakli teatralnych
i pokazów filmowych. „Właściwie możemy mówić o
sezonie polskim w Chinach - uważa Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza. - Od
lutego do sierpnia obecni będziemy w najlepszych
kulturalnych adresach Pekinu, Szanghaju, Wunah,
Tianjin”.
Wystawa została zrealizowana przez Muzeum Narodowe w Warszawie we współpracy z Culture.pl - Instytutem Adama Mickiewicza oraz Muzeami Narodowymi w Krakowie i Poznaniu. Towarzyszy jej bogato
ilustrowany katalog, zawierający eseje wprowadzające w historię MNW i w dzieje sztuki polskiej od XV
do XX wieku. Publikacja została wydana w chińsko
-angielskiej wersji językowej.
Komisarzem wystawy jest Maria Poprzęcka, profesor
Wydziału Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego, a ze strony chińskiej dr Wang Hui z Chińskiego Muzeum Narodowego. Przedsięwzięcie zostało
sfinansowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przy wsparciu Mecenasa Wystawy
KGHM Polska Miedź S.A. Wystawę, która trwa od
6 lutego do 10 maja, zorganizowano przy wsparciu
Ambasady Rzeczpospolitej Polskiej w Pekinie.
Anna Bernat, Polska Agencja Prasowa
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
życzenia
Str. 15
Brukselskie eurokratki integrują
się przy książkach i gotowaniu
2015-02-05
Wielebny Księże Ksawery,
Z okazji urodzin życzymy Księdzu
wiele radości, zdrowia,
niesłabnącego żaru ducha
w trudnej kapłańskiej posłudze.
Niech Najświętsza Panna otacza
Księdza Matczyną miłością i opieką,
zwłaszcza w trudnych chwilach
i wyprasza u swojego Syna
wszelkie potrzebne łaski.
Podejmowany trud zmagania się
z codziennością niech Księdza
uskrzydla i pozwoli dostrzegać
piękno i głębię życia.
Szczęść Boże!
Są dynamiczne i ambitne, czytają i dyskutują o literaturze i społeczeństwie, organizują warsztaty i konferencje, a jednocześnie znajdują czas na wspólne gotowanie - mowa o Brukselskim Klubie Polek, który
pozwala się integrować nie tylko eurokratkom.
BeKaP, bo tak w skrócie nazywa się ich stowarzyszenie, powstało w 2011 r. Celem było zbliżenie środowiska pracujących w instytucjach europejskich i poza
nimi Polek mieszkających w Belgii. Choć do organizacji udało się przyciągnąć niezwiązane z UE osoby,
to większość z kilkudziesięciu członkiń stanowią eurokratki.
- Pomysł wziął się z obserwacji ogromnego, bardzo
zróżnicowanego środowiska polskiego w Brukseli.
Brakowało i właściwie do tej pory brakuje aktywności integrujących Polaków - opowiada PAP pomysłodawczyni stowarzyszenia Aneta Górnicka-Boratyńska.
Zaczęło się od ogłoszenia o spotkaniu, na które przyszło około 20 kobiet. - Pierwszą aktywnością było
wspólne gotowanie, ale nie jesteśmy klubem gospodyń brukselskich - zastrzega prezeska BeKaPu, była
dziennikarka, polonistka i autorka książek na temat
emancypacji kobiet.
Choć wspólne przygotowanie dań z różnych stron
świata pozostało zwyczajem w stowarzyszeniu, działa ono na wielu innych poza gastronomicznych polach.
Raz w miesiącu organizuje spotkania w ramach klubu
czytelnika, podczas którego panie czytają i dyskutują
o literaturze poruszającej tematykę bliską kobietom.
W ramach wieczorów autorskich udało im się ściągnąć do Brukseli m.in. laureatkę nagrody literackiej
Nike Joannę Bator, a także innych pisarzy.
BeKaP organizuje lub współorganizuje również sesje
dotyczące profilaktyki nowotworowej czy spotkania
(c. d. na str. 16)
Str. 16
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(ze str. 15)
z prawnikami. Stowarzyszanie prowadzi też projekt
„polska zerówka”, gdzie dzieci imigrantów mogą
uczyć się języka polskiego. - Mamy coraz więcej
dzieci, które się tu urodziły, które są z rodzin mieszanych, które mówią słabo po polsku. Także taka
wczesna edukacja jest bardzo przydatna - uzasadnia
Górnicka-Boratyńska.
Z BeKaPem w ramach spotkań z Ciekawą Kobietą
dyskutowały np. była pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz,
prof. Magdalena Środa, działaczka związkowa Dorota Gardias czy psychoterapeutka Katarzyna Miller. W
planach jest zorganizowanie spotkania z komisarz UE
Elżbietą Bieńkowską.
- Jednym z głównych naszych celów jest integracja
środowiska Polonii. Próby połączenia różnych środowisk wychodzą raz lepiej raz gorzej, ale jesteśmy
bardzo otwarci na wszystkich, również dla mężczyzn
- zapewnia założycielka organizacji. Do Brukselskiego Klubu Polek należy jeden mężczyzna, który - jak
tłumaczy Górnicka-Boratyńska - dołączył ze względu
na zainteresowanie dyskusjami literackimi.
Stowarzyszenie zbiera niewielkie składki od swoich członków. Ze względu na to, że nie ma siedziby,
spotkania organizuje w domach i zaprzyjaźnionych
miejscach. Gości udaje się zapraszać dzięki wsparciu
ambasady i MSZ, ale część spotkań jest po prostu biletowana, by w ten sposób pokryć ich koszty. Wiele
wydarzeń organizowanych jest przez same członkinie.
- Każdy, kto przychodzi do tego klubu, zobowiązuje
się włożyć coś od siebie, współtworzyć go - opowiada szefowa BeKaPu. Dzięki takiemu podejściu w ciągu kilku lat działania stowarzyszenia udało się zorganizować dziesiątki imprez. Za swoje prężne działanie
panie otrzymały w 2013 r. wyróżnienie „Polaka Roku
w Belgii”.
- Jesteśmy formalnym stowarzyszeniem, mamy formalne procedury, wypełniamy wnioski itd., ale nasza
działalność opiera się na aktywności i energii międzyludzkiej - podkreśla prezeska klubu.
(5198)
„Gdziekolwiek mnie rzucisz” - o
Polakach na małej wyspie
2015-02-12
- Po dekadzie od początku fali polskiej imigracji na
wyspie Man można stwierdzić, że jest to opowieść
o sukcesie - uważa Dionisios Sturis, autor książki
„Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy.
Historia splątania”.
PAP: Po lekturze Pana książki wyspa Man jawi mi
się jako tolkienowska kraina hobbitów, gdzie wszyscy się znają i przyjaźnią, niczego nie brakuje, a opieka socjalna działa przyzwoicie. Jest bezpiecznie, bo
przestępczość jest bardzo niewielka, samochodów nie
kradną, bo nie ma, jak ich z wyspy wywieźć, słowem
- Man to mały raj pomiędzy Wielką Brytania a Irlandią.
D.S.: To z pewnością nie jest żaden raj. Wyspiarze
mają takie same problemy jak ludzie żyjący gdzie
indziej. Choć może na małej wyspie łatwiej sobie z
nimi poradzić. Na Man bezrobocie jest minimalne,
wynosi jakieś 2 proc., ofert pracy jest sporo, choć nie
wszystkie bardzo atrakcyjne. Ale każdy mieszkaniec
wyspy ma szansę na pracę, a w razie jakiejś katastrofy opieka społeczna nie dopuści do najgorszego. Dotyczy to jednak tylko rodzimych mieszkańców wyspy
i przybyszów, którzy mieszkają na niej przez miniZ Brukseli Krzysztof Strzępka, Polska Agencja Pra- mum pięć lat. Nie jest więc tak jak w Anglii, gdzie
przywileje socjalne przysługują niemal od razu po
sowa
Fot. PAP/EPA / OLIVIER HOSLET
osiedleniu się. Ale gdy polskim emigrantom, którzy
przenieśli się na Man dwa lata wcześniej, urodziło się
bardzo chore, wymagające drogiego leczenia i stałej
opieki dziecko, to znaleziono dla nich pomoc poza
systemem. Lokalne media grzmiały, że to wstyd dla
wyspy, że opieka społeczna nie może pomóc ludziom,
bo za krótko tu mieszkają. W końcu tej polskiej rodzinie pomogły im osoby prywatne.
PAP: Jak w tym niewielkim, spokojnym raju znajdują
(c. d. na str. 17)
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(ze str. 16)
się Polacy? W szczycie emigracyjnym, po 2005 roku
na wyspie pracowało ponad 4 tys. osób z Polski.
D.S.: To są jedynie szacunki, bo nie ma oficjalnych
danych. Informacje tamtejszego ministerstwa pracy
są niepewne, bo za jednym zarejestrowanym pracownikiem może stać cała, rozbudowana rodzina. Może
też być odwrotnie - w rodzinie dwie osoby pracują na
trzy etaty i mają aż sześć pozwoleń na pracę. Jednak
z wielu przesłanek można wnioskować, że w latach
2005-2007 na wyspę trafiło około 4 tys. Polaków. Po
kilku latach wiele osób wróciło do Polski, ale wkrótce
potem, gdy okazywało się, że ojczyzna nadal nie spełnia pokładanych w niej nadziei, spora część tej grupy
wróciła na Man. Myślę, że teraz na wyspie mieszka
około 1,5 do 2 tys. Polaków.
PAP: Czy na Man są też inni imigranci?
D.S.: Ludność wyspy to ko. 80 tys. osób. Manxowie,
tacy z dziada pradziada, to tylko ok. 40 proc. populacji, więc nie tak dużo. Wśród nowych osiedleńców
wielu jest Anglików, trochę Szkotów i Irlandczyków.
Na Man zamieszkali też Filipińczycy, Hindusi, niewielka grupa Portugalczyków i emigranci z RPA.
Najnowsza fala emigracji, która trwa od 10 lat, to
Polacy, Czesi, Słowacy, Litwini, Łotysze a także Rumuni i Bułgarzy. W tej ostatniej grupie emigrantów
Polaków jest najwięcej.
PAP: Czy Polacy wtapiają się w społeczność wyspy,
czy też tworzą emigranckie getto?
D.S.: Nie ma polskiego getta, jakie znamy z innych
krajów. Niektórzy Polacy faktycznie wolą trzymać się
razem i mieszkają blisko siebie, w sąsiednich dzielnicach stolicy - Douglas, ale brak jest infrastruktury,
która ułatwiałaby życie poza lokalną społecznością –
nie ma polskich szkół, polskich mediów, polskich restauracji. Chcąc nie chcąc, trzeba się integrować. Dla
większości bohaterów mojej książki ta asymilacja to
wielka wartość – zawiązują się przyjaźnie, powstają
mieszane związki. Początkowo imigranci wspólnie
wynajmowali mieszkania czy pokoje w prywatnych
domach, żeby było taniej i żeby więcej można było
zaoszczędzić, ale i to się zmienia. Za pokój trzeba
było niegdyś płacić 50 funtów tygodniowo, czyli tyle,
ile mniej więcej wynosiła dniówka. Zostawało dużo.
Teraz zostaje trochę mniej, bo czynsz za mieszkanie
jest odpowiednio wyższy, ale rodzina zyskuje prywatność.
PAP: Ile czasu potrzeba, żeby otrząsnąć się z ekscytacji nowością warunków i zacząć myśleć w ten sposób?
D.S. To zawsze jest kwestia bardzo osobista, ale z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że dwa lata to
okres, gdy człowiek przywyka do funkcjonowania w
Str. 17
innej rzeczywistości, innym języku, innej pogodzie.
Na początku, cała ta nasza mała „polonijka” jechała
na tym samym wózku: wszyscy pracowaliśmy w mało
prestiżowych miejscach, w małżowni, na zmywakach, za barem, na budowie, w firmach sprzątających.
Po dwu latach zaczęły się pojawiać różnice między
tymi, którzy przyjechali na wyspę z Polski z pewnym
kapitałem wykształcenia, a tymi, którzy go nie mieli. Ci ostatni w większości zostali przy najprostszych
pracach. Nie nauczyli się języka, nie próbują się asymilować, choć trzeba przyznać, że nie zawsze jest im
źle - mają stałą, stabilną pracę. Można dobrze żyć na
obrzeżu społeczeństwa, tak jak jeden z moich bohaterów, Robert. Imigranci z wykształceniem, tak jak
Julka, Grzesiek czy Magda, po kilku latach najczęściej znajdowali sobie lepszą pracę, łatwiejszą, lepiej
płatną, zgodną z ich zainteresowaniami. Myślę, że po
dekadzie można chyba stwierdzić, że historia polskiej
imigracji na wyspie Man jest opowieścią o sukcesie.
PAP: A co się dzieje z ich dziećmi?
D.S.: Na wyspie nie ma dla nich osobnych szkół,
dlatego polskie dzieci uczą się wspólnie ze swoimi
lokalnymi rówieśnikami. Jeśli mają trudności w komunikacji, pomagają im Polki, zatrudniane w szkołach przez rząd. Dzieci najczęściej szybko opanowują
język, przeważnie szybciej niż rodzice. Pojawiają się
takie problemy, że dziecko już mówi bardzo dobrze
po angielsku i wstydzi się rodzica, który mówi słabo,
z silnym akcentem. Pewnie dopiero następne pokolenie będzie z sentymentem celebrować swoje polskie
korzenie. Bywa jednak, że polskie dzieci, szczególnie
te urodzone już na wyspie, maja problem z… językiem polskim, z gramatyką i ortografią i mogą mieć
poważne trudności, gdy rodzice zarządzą powrót do
Polski
PAP: Pisze Pan, że na wyspie Man na naszych oczach
trwa bardzo ciekawy proces budowania tożsamości,
szukania korzeni. Czy Manxowie wolą odwoływać
się do tradycji celtyckiej czy wikińskiej?
D.S.: Przez długi czas odwoływanie się na wyspie
Man do tradycji celtyckich było źle widziane przez
Wielką Brytanię, ponieważ stawiało wyspę wśród
podkreślających swoją niezależność krain jak Walia,
Szkocja czy Irlandia. Kiedy obchodzono 1000-lecie
Tynwaldu, czyli miejscowego parlamentu - dyskutowano ten temat, bo tradycja Tynwaldu jest w gruncie
rzeczy celtycka, choć to wikingowie go zinstytucjonalizowali, wprowadzili coroczne zjazdy. W 1979
roku wygrała opcja wikingów. Wybudowano łódź,
która przypłynęła na Man z Norwegii, zaproszono
także tamtejsze władze. W tym samym czasie jednak
na Man coraz głośniejsi byli młodzi buntownicy, którym nie podobało się, że rząd przemienia wyspę w raj
(c. d. na str. 18)
Str. 18
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(ze str. 17)
podatkowy, że zaprasza bogaczy z Anglii czy Szkocji,
których pieniądze windowały ceny ziemi i nieruchomości. Uważali, że nowi przybysze za nic mają sobie
miejscowe tradycje, że interesuje ich jedynie to, że od
swoich wielkich fortun nie muszą płacić podatków.
Ta kontestacja była swego rodzaju terroryzmem.
PAP: Ruch terrorystyczny na wyspie Man?
D.S.: Na miarę warunków malutkiej wyspy. Ofiarą
miejscowych buntowników padła na przykład zamożna Brytyjka, która kupiła wielką willę nad morzem i
zablokowała przechodzącą przez posiadłość ścieżkę
na plażę. „Terroryści” regularnie rozsypywali słomę
na podjeździe do jej domu, utrudniając jazdę samochodem. I właśnie tamten ruch młodych buntowników
odwoływał się do celtyckich korzeni wyspy, podkreślał wspólnotę Manxów ze Szkotami i Irlandczykami.
Teraz dawni „terroryści” rządzą wyspą, się członkami
establishmentu, jak Phil Gawne, który niegdyś siedział w więzieniu za podpalenie budowanego domu
bogatych Anglików, a dziś jest posłem do Tynwaldu
i ministrem rolnictwa. Gdy ludzie, jak on doszli do
władzy, zadbali na przykład o odrodzenie gaelickiego
celtyckiego języka Manx, który UNESCO w pewnym
momencie uznało za wymarły. Powołali szkołę, gdzie
uczy się tylko w Manx, każdy może się zapisać na
kurs tego języka, lub też na zajęcia z ludowych tańców czy pieśni. Coraz więcej książek tłumaczonych
jest na manx, organizowane są kulturalne festiwale,
które poskreślają dawne tradycje.
PAP: W pobliskiej Anglii wytworzyła się sytuacja, że
są dwie grupy żyjących tam Polaków: stara emigracja
z czasów powojennych, wrośnięta w społeczeństwo i
wcale nie tak czule nastawiona do nowych emigrantów. Czy Polacy po wojnie osiedlali się także na Man?
D.S.: Były to nieliczne przypadki. Na Man „starej”
emigracji właściwie nie ma. Zbierając informacje o
Polakach na tej wyspie natrafiłem jednak na cudowną, romansową historię. Dałem w gazecie ogłoszenie,
że szukam kontaktu z Polakami i zbieram informacje
o nich. Wśród niewielu odpowiedzi był list napisany
ręcznie przez ponad 80-letnią panią Dorothy. W 1943
roku, jako młodziutka dziewczyna, zakochała się w
polskim lotniku z oddziału RAF-u stacjonującego na
wyspie. Ta miłość była bardzo krótka - znali się tylko
trzy miesiące, widywali się w weekendy, chodzili na
tańce. Potem Stanisław - bo tak nazywał się ukochany
Dorothy - wyjechał, przesłał jedną kartkę pocztową i
więcej się nie odezwał. Dorothy całe życie wspominała go z wielką czułością, wyszła potem za mąż, ale
ciągle czekała na znak od Stanisława. Ta sprawa była
dla niej niezamknięta. Poprosiła mnie o pomoc w odnalezieniu go, co nie było proste, bo źle zapamiętała
(5198)
nazwisko ukochanego. Miejscowe muzeum zdigitalizowało wszystkie gazety, które ukazywały się na
wyspie od XVIII wieku. W tym zbiorze natrafiłem na
sporo informacji o polskich żołnierzach, zidentyfikowałem aż trzech lotników - Stanisławów.
PAP: Trafił pan też na całą serię opowieści pokazujących, jak w latach 50. mieszkanka Man mogła Polskę
postrzegać.
D.S.: Córka pani Rosy Roberts, krawcowej z Douglas, wyszła za mąż za Polaka i osiadła w Łodzi,
później zaś przeniosła się z rodziną do Opola. Matka
kilka razy ją odwiedziła, a po powrocie wygłaszała
odczyty o Polsce dla członkiń kółka parafialnego.
Rosa opowiadała o odbudowie Warszawy, tłoku w
autobusach, tradycjach świętowania, elegancji Polek,
ekstremalnych mrozach zimą oraz olbrzymich kniejach zamieszkałych przez dziką i groźną zwierzynę.
Polska była dla Rosy Roberts przyjemnie egzotycznym miejscem. Dla Polaków wyspa Man nadal jest
właśnie taka.
Rozmawiała Agata Szwedowicz (PAP)
Fot: PAP/EPA / RICHARD WATT/MOD
COMPUTER SYSTEM
Jorge Dylinski
4760-3751
[email protected]
Miembro en el programa intel® Technology Provider como socio Gold
Asesoramiento, legalización y venta de Software
PC - NoteBooks - Monitores
Antivirus para PC personales y empresas
UWAGA!
PROSIMY NASZYCH PRENUMERATORóW, KTóRZY BY MIELI ZALEGŁOśCI
W OPŁACIE PRENUMERATY, O UREGULOWANIE ABONAMENTU.
Serdecznie dziękujemy
Redakcja
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
Str. 19
WIELKI TYDZIEŃ rok 2015
PORZĄDEK NABOŻEŃSTW . CEREMONII I NAUK REKOLEKCYJNYCH
Polski Kościół przy ul. Mansilla 3847
NIEDZIELA PALMOWA 29 marca o godz 11 Msza Święta i poświęcenie palm.
WIELKI CZWARTEK 2 kwietnia Msza Święta o godz 18 tej.
DZIEŃ USTANOWIENIA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU.
Chrystus nas nie opuścił, pozostał z nami W KAWAŁKU CHLEBA, który kapłan zamienia w Jego
ciało
Ta prawda wymaga wiary, dobrej woli i wdzięczności, jest podstawą naszego duchownego
życia. Papież Jan Paweł II którego w dziesiąta rocznice Jego śmierci, dziś
obchodzimy zostawił nam piękny przykład miłości do Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, w
swoich słowach
i czynach, był bratem wszystkich ludzi.
WIELKI PIĄTEK 3 kwietnia godz 18 ta Msza Święta,
WIELKI DRAMAT MIŁOŚCI I NIENAWIŚCI
W czasie ceremonii Wielkiego Piątku wyrazimy naszą pamięć, współczucie i solidarność cierpiącemu
Chrystusowi, zmarłemu Papieżowi Janowi Pawłowi II, Elicie Polskiego Rządu, która zginęła kolo
Smoleńska. Wszystkim, którzy zostali zamordowani 75 lat temu w Katyniu i miejscach ludobójstwa
sowieckiego w obozach koncentracyjnych, więzieniach i miejscach do dziś nieznanych.
WIELKA SOBOTA 4 kwietnia Msza Święta. o godz 18 tej,
Poświęcenia ognia i wody
ZWYCIĘSTWO PRAWDY NAD CIEMNOŚCIAMI I NIENAWIŚCIĄ.
Prośmy Chrystusa Zmartwychwstałego aby oświecał nasze serca, sumienia i umysły, abyśmy
postępowali w naszym życiu drogą prawdy, sprawiedliwości i dobra.
WIELKA NIEDZIELA WIELKANOCNA 5 kwietnia Msza Święta. REZUREKCYJNA godz.,11 ta.
Zmartwychwstały Chrystus źródło naszej nadziei, siły i radości.
SPOWIEDŹ PRZED I PO KAŻDYM NABOŻEŃSTWIE.
Poświęcenie pokarmów po Mszy Świętej w Wielką Sobotę.
Ks. Ksawery Solecki
KAPLICA POLSKICH SIÓSTR ZMARTWYCHWSTANEK
Lanus Oeste ul. Oliden 2050
NIEDZIELA PALMOWA o godz. 9 tej Msza Święta.
WIELKI CZWARTEK, WIELKI PIĄTEK, WIELKA SOBOTA godz. 17,30 te same uroczystości co w
kościele przy ul. Mansilla.
Spowiedź pól godz. przed każdym nabożeństwem.
Święcenie pokarmów po Mszy Świętej. w Wielką Sobotę.
Ks.Ksawery Solecki, Ks. Krzysztof Domański,
Polskie Siostry Zmartwychwstanki.
Str. 20
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
Para publicitar en Glos Polski: [email protected]
ESCRIBANIA
STANKIEWICZ
YA ESCUCHÓ ??? LA HORA DE POLONIA
Información, actualidad, música, cultura, sorteos, entrevistas
IDEA Y CONDUCCIÓN ALFREDO BILYK
Dr. Fernando Stankiewicz
Escribano - Titular - Abogado
DOMINGOS 10 a 11 hrs y repeticiones
POR AM 1400 RADIO GAMA
www.gama1400.com
[email protected]
Tel. 4372-6958 / 4371-0800
Fax: 4372-4962
Rodriguez Peña 382 - 3 „B”
Capital Federal
EL ÚNICO ENCUENTRO RADIAL DE LOS
POLACOS Y SUS DESCENDIENTES
ZAPRENUMERUJ GŁOS POLSKI DLA
SIEBIE I SWOICH PRZYJACIÓŁ
NUESTRO SITIO
www.upranet.com.ar
TU PÁGINA
http://www.buenosaires.msz.gov.pl/
upranet.com.ar
Harcerstwo Argentyna
http://harcerstwoargentyna.blogspot.com.ar
POLONIA FÚTBOL CLUB
ARGENTINA
www.poloniafc.com.ar
(5198)
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
Drakula - od historii do mitu
przyciągającego turystów
2015-02-19
Str. 21
Drakuli pozwalała na postrzeganie Bałkanów jako
strefy zacofanej cywilizacyjnie. Profesor ocenia, że
także obecnie wielu zachodnich turystów postrzega
region w oparciu o postać Drakuli.
Według Geambasu to jednak film, a nie literatura
ostatecznie sprawił, że legenda o Drakuli przekształciła się w eksploatowany przez popkulturę mit. Dodaje, że po upadku komunizmu i otwarciu granic po
1989 r. Rumuni zaczęli wykorzystywać Drakulę, by
przyciągnąć turystów.
W ocenie Geambasu wampir z Transylwanii to jednak
jedynie jeden z motywów kojarzonych z Rumunią. Tym, co zachwyca, są siedmiogrodzkie krajobrazy
o zachowanym dziewiczym charakterze. Za komuny turystów praktycznie nie było, dlatego malownicze zakątki nie zostały naruszone - mówi profesor.
Jak dodaje, dwa, trzy razy do roku do Siedmiogrodu
przyjeżdża książę Karol.
- Jego przodkowie byli związani z Siedmiogrodem.
Książę Karol kupił tam nieruchomości. Zachęca Brytyjczyków do zwiedzania Siedmiogrodu, a Rumunów
do zachowania i konserwowania średniowiecznych
zabytków - zaznacza i dodaje, że Transylwania należy
także do szlaku kulturowego związanego z monarchią
austro-węgierską, który rozpoczyna się w Wiedniu.
Prof. Constantin Geambasu, ur. 1948 r. tłumaczy na
rumuński polską literaturę. W jego dorobku są zarówno tłumaczenia literatury dawnej (np. „Trenów” Jana
Kochanowskiego), jak i współczesnych autorów,
m.in. Stefana Chwina, Wojciecha Kuczoka, Doroty
Masłowskiej, Andrzeja Stasiuka, Olgi Tokarczuk. Na
język rumuński przekładał także twórczość Adama
Mickiewicza, Stanisława Wyspiańskiego, Andrzeja
Szczypiorskiego, Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Zbigniewa Herberta, Karola Wojtyły, Leszka Kołakowskiego, Stanisława Lema. W latach 20042011 kierował Katedrą Języków i Literatur Słowiańskich Uniwersytetu w Bukareszcie.
Prymitywna postać księcia Drakuli w XIX-wiecznej
zachodniej literaturze mogła przyczynić się do postrzegania regionu Bałkanów jako zacofanego cywilizacyjnie; dziś popularność wampira z Transylwanii
przyciąga do Rumunii zagranicznych turystów. O sile
legendy mówi PAP rumuński tłumacz polskiej literatury, wykładowca prof. Constantin Geambasu.
Pierwowzorem dla eksploatowanej przez popkulturę
postaci Drakuli był żyjący w XV w. wołoski hospodar Wład Palownik. - Spędził wiele lat w Imperium
Osmańskim, gdzie nauczył się języka tureckiego i
metod zniechęcających do nieprzestrzegania prawa
także wśród swoich rodaków. Został nazwany Palownikiem, gdyż stosował drastyczny, azjatycki sposób
wbijania na pal - opowiada PAP Geambasu.
Wyjaśnia także, w jaki sposób Palownik zaczął być
nazywany Drakulą. Ojciec Palownika - także Wład
- był określany przydomkiem „Dracul” („drac” oznaczał „diabeł”). Przydomek ten następnie przeszedł
na Włada Palownika jako na syna (Drakula oznacza
syna Diabła).
- Legenda o Drakuli nie powstała w Rumunii, ale na Katarzyna Nocuń, Polska Agencja Prasowa
Zachodzie - przypomina Geambasu. Stało się to dzięki
XIX-wiecznej powieści gotyckiej Irlandczyka Brama
Stokera „Drakula”. - Utwór został napisany w duchu
gotyckim, czyli podobnym do dzisiejszych horrorów.
Autorowi zależało na stworzeniu drastycznej, egzotycznej atmosfery. Główny bohater to wampir, który
uwodzi kobiety i w nocy wysysa z nich krew. Akcja
dzieje się na dzikich terenach, gdzie jest dużo lasów,
bagien - mówi profesor.
Geambasu zaznacza, że co prawda Siedmiogród
(Transylwania) nie leży na Bałkanach, jednak z tym
regionem był kojarzony książę Drakula. Podkreśla,
że autor jednego z krytycznych opracowań powieści
Stokera uważa, iż prymitywna i agresywna postać
Polonia y los Oscar, una
larga historia de amor
(cont. pag. 22)
Str. 22
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
(5198)
(de pag. 21)
rojo’. En guion adaptado, compitieron, y no ganaron
Pocos países no anglosajones tienen una relación tan Polanski con ‚La semilla del diablo’ y Agnieszka Holfructífera con el Oscar como Polonia. Sus cineastas land por ‚Europa Europa’.
han sumado doce estatuillas, dos más honoríficos y
En los premios de honor, el gran Leopold Stokowotros de los Oscar técnicos. Y no es Polanski ni Wajda
ski recibió uno por su aportación a ‚Fantasía’ y en
el polaco que más ha ganado –el primero lo tiene a
1999 Andrzej Wajda logró un merecido homenaje. El
mejor dirección por ‚El pianista’, el segundo el de hodirector de arte Snton Grot fue cinco veces candidato
nor- sino Janusz Kamiński, el director de fotografía,
en los años 30 y 40, nunca ganó, algo que sí hicieron
que se ha llevado dos, por ‚La lista de Schindler’ y
los responsables de arte Ewa Braun y Allan Starski
‚Salvar al soldado Ryan’. Por cierto, es en esa catecon ‚La lista de Schindler’. Finalmente, más allá de
goría donde Polonia ha logrado más finalistas: descortos y otras categorías, la actriz Ida Kaminska fue
de 1993 hasta los responsables de esa labor en ‚Ida’,
candidata a la mejor interpretación por ‚La tienda de
diez, de ellas seis de Kamiński.
la calle Mayor’ en 1967. Lo dicho: una historia de
En la película de habla no inglesa Polonia nunca había amor de una de las naciones más interesantes en el
ganado hasta ‚Ida’, tras diez candidaturas, empezan- mundo del cine.
do por Roman Polanski por ‚Cuchillo en el agua’...
Fot. Pawel Pawlikowski con su Oscar a mejor pelícuy Wajda lo fue durante cuatro más. En dirección Pola de habla no inglesa. / AP
lanski logró tres candidaturas, ganó con ‚El pianista’,
y Krzysztok Kieslowski compitió con ‚Tres colores: Fuente: http://cultura.elpais.com/
rojo’. Por cierto, que Kieslowski y su compañero de
escritura Krzystof Piesiewicz han sido los únicos candidatos polacos en guion original con ‚Tres colores:
Patio Gastronómico y Elección de
la Reina de Colectividades
El sábado 14 de marzo se realizará nuevamente este
evento en la Ciudad de Buenos Aires.
En Avenida de Mayo y Bolívar, de 16 a 23 hs, las
colectividades volverán a tener su lugar para mostrar
su cultura y ofrecer sus comidas y artesanías. Es la
cuarta vez que se organiza esta fiesta, que reúne a los
distintos países y al público que llena la avenida.
Además de armar sus stands, Polonia volverá a
participar con una candidata a Reina. En esta ocasión,
nos representará la elegida Reina de la UPRA,
Carolina Warpachowicz. El desfile constará de tres
pasadas por el escenario: sport, vestido de noche y
traje típico. Las chicas ingresarán, como se hizo el
año pasado, en autos o carrozas decorados con los
colores de su país.
śEl jurado que elegirá a la ganadora será designado
por la Dirección General de Colectividades.
En el escenario, además del desfile, habrá shows
artísticos.
Enrique Mackiewicz
(5198)
Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015
ŚP
Józef Choragiewicz
Urodzony 17-go grudnia 1924 w miejsc.
Kozłowice – Śląsk
Starszy saper 14-tej Wielkopolskiej Kompanii
Saperów.
Wieloletni członek Stowarzyszenia SPK.
Str. 23
ś.p.
Mgr Hanna Irena Chodowiec
Chełmicka
B. członek P.S.A.
ur. w Warszawie 21-go października 1923 r.
Zmarła w Adrogue 3-go stycznia 2015 r.
Zmarł w miesiącu lipcu 2014
Cześć Jego Pamięci!
Cześć Jej Pamięci
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w
Argentynie
Polskie Stowarzyszenie Absolwentów
GŁOS POLSKI
Buenos Aires, febrero - luty - 2015
XCIII Nr 02 (5198)
GŁ O S P O L S K I
LA VOZ DE POLONIA
Registro Nacional de la Propiedad Intelectual Nr 5044120
Propietario: Unión de los Polacos en la Rep. Argentina
DIRECTOR: Ing. ENRIQUE MITTELSTAEDT
REDACCION: BARBARA BOŻENA SOBOLEWSKA
Comité de redacción:
Dr. Cristina Misa y Enrique Mackiewicz
Fotografías: E. Kozł owski y K. Misa
Redacción: Jorge L. Borges (ex Serrano) 2076
C1425FFB Buenos Aires
Tel/fax: (5411) 4774-3679 y
(5411) 4774-7621
Materiały nadesłane do publikacji nie zawsze odpowiadają
poglądom Redak­cji. Zastrzegamy sobie prawo do skrótów
otrzymanych artykułów oraz wprowadza­nia poprawek gramatycznych. Redakcja nie ponosi żadnej odpowiedzialności
za podpisane publikacje. Nie zwracamy ma­teriałów nie zamówionych.
Usługi korespondentów oraz pracowników
Głosu Polskiego są nieodpłatne.
CENY PRENUMERATY 2015:
Półroczna: $182.Numer pojedynczy: $31.CENA OGŁOSZEŃ:
Nekrologi: $80.CENY INNYCH OGŁOSZEŃ:
(w kancelarii)
[email protected]
Horario de atención
de la Unión de los Polacos en la Rep. Arg.
Secciones y Organizaciones que funcionan en
la sede
J. L. Borges 2076, Capital Federal.
- Secretaría: lunes a jueves 12:00 a 20:00 hs, viernes 09:00
a 17:00 hs. Tel. 4774-7621.
- Sección Cultural P.M.S.: martes y viernes 17:00 a 20:00.
Tel. 4774-7621.
- Sección de Ayuda Social SOS: martes y viernes 16:00 20:00. Tel. 4774-7621
- Sección „Nasz Balet”: miércoles 19:00 - 21:00 y viernes
19:00 - 22:30.
- Biblioteka I. Domeyko: martes y viernes 17:00 - 20:00.
Tel. 4774-2212.
- Club Polaco: martes y viernes 15:00 a 20:00. Tel. 48990937, e-mail: [email protected]
- Asociación Cultural Argentino - Polaca ACAP: martes y
viernes 15:00 a 20: 00. Tel. 4795-0918/4899-0937.
- Asociación „Polskie Stowarzyszenie Absolwentów” PSA:
martes y viernes 18:00 a 20:00, e-mail:
[email protected]
Asociación de Ex - Combatientes Polacos en la
República Aegentina
calle J. L. Borges 1818 Cap. Fed.
martes y viernes 16:00 - 21:00 hs
Tel. 4792-6317/4952-7687.
Suscripciones
[email protected]
La magia de la cocina polaca en
pleno corazón de Palermo:
J. L. Borges 2076 - tel: 4775-3950
[email protected]
A TODAS LAS ASOCIACIONES y SECCIONES, A NUESTROS COLABORADORES, AUSPICIANTES y LECTORES
El material a publicarse en nuestro periódico
Głos Polski deberá ser entregado preferentemente por correo electrónico a la siguiente dir.
[email protected] hasta el día 10 para
ser incluido en el ejemplar del mes. Los anuncios
de eventos con fecha de ejecución deberán
entregarse con 40 días de anticipación a la fecha de realización del mismo, de lo contrario no
podemos garantizar su impresión en forma anticipada.
Muchas gracias, La Redacción.