W tym numerze Oscar dla Polaków - Unión de los Polacos de la
Transcripción
W tym numerze Oscar dla Polaków - Unión de los Polacos de la
ORGAN PRASOWY ZWIĄZKU POLAKÓW W ARGENTYNIE – ZAŁOŻONY W 1922 ROKU Rok XCIII Nr 02 (5198) Buenos Aires, febrero 28 lutego 2015 Nr pojedynczy $ 31,00.- W tym numerze Oscar dla Polaków * La Granja 2015... * Misiones... * Córdoba... * Celebraciones... * Porozmawiajmy... * Drakula... * Polonia y los Oscar... i więcej... NUESTRO SITIO www.upranet.com.ar TU PÁGINA „Ida” Pawła Pawlikowskiego uhonorowana Oscarem! To pierwsza w historii polska fabuła, która otrzymała najważniejszą nagrodę filmową na świecie w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Str. 2 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (5198) Y las vacaciones llegaron a su fin.... Vacaciones Polacas Grandes y chicos pudieron disfrutar de la Colonia de vacaciones en la Granja. El sábado 3 de enero partió el micro desde la Casa Polaca hacia Córdoba. El domingo temprano comenzó la temporada. Organizada como siempre por PMS, la comunidad polaca tuvo un espacio para descansar y estar en contacto con la naturaleza. y luego se pudo disfrutar de él. Varias lluvias hicieron que tuviera bastante agua. Además de la juventud, los más grandes también fueron parte de la Colonia hospedados en las habitaciones que se encuentran en el predio o en la zona de carpas. Algunos se quedaron semanas, otros días. Muchos suelen ir todos los años y hubo gente que fue por primera vez. Los fogones de los sábados son un clásico que se repitió este año. En ellos los chicos pudieron mostrar sus talentos, lo que prepararon en la semana, las canciones practicadas, los sketchs, los bailes. Para el final de enero se realizó el ognisko de despedida en el que bailaron un “Polonez”, baile nacional, contaron chistes, cantaron y presentaron un sketch de percusión. Cerca de 30 chicos participaron de la Colonia este año. En esta oportunidad, Juan Pablo Warpachowicz y Clara Pisaniak se encargaron de la juventud, junto con Vilén Ter-Gazarian quien se ocupó de las clases de educación física y de la pileta. La Colonia tuvo el honor de poder contar, como tantas veces, con Rosa Warpachowicz en la cocina, algo que se notó en la calidad de los platos, gracias a su trabajo y el de sus colaboradores. Además, toda la temporada fue posible gracias al grupo de trabajo de PMS, que dedicó su tiempo y esfuerzo para que todo saliera lo mejor posible. Entre ellos podemos mencionar a Verónica y Mariusz Strzelecki, Alicia Wojno, Henio Kozlowski, Ana Pawlik, José “Pipek” Bielewicz y Matías Kielak. Los jóvenes pudieron aprovechar los días haciendo ejercicio, teniendo clases de cultura polaca (a cargo de Henio Kozlowski), practicando deportes, ensayando bailes (a cargo de Alicia Wojno), disfrutando de la pileta, realizando caminatas, teniendo canto, entre otras actividades. A principios de enero, el río no tenía agua, pero tras una fuerte tormenta hubo una crecida Otra vez, se pudieron unir las vacaciones con lo polaco. La Colonia de La Granja es un lugar especial en el que uno entra en contacto con la naturaleza, se desconecta, pasa buenos momentos con gente de la colectividad y mantiene las costumbres de padres y abuelos. Es un espacio de experiencias inolvidables. Enrique Mackiewicz Fot. Henryk Kozłowski (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 Misiones - Posadas Asociación Polaca de Posadas Str. 3 lo mejor de todo fue el poder compartir con mucho afecto la producción realizada por los alumnos. Recibieron sus Diplomas: Cynthia, Naomi, Sofía y Mikaela. Otro año más ha transcurrido, y son momentos para reflexionar, para culminar tareas programadas y feste- Estamos seguros que estos niños y jóvenes continuajar por los logros obtenidos. rán con la labor emprendida por los mayores, es por eso que apostamos a su educación y a transmitirles valores, que darán sus frutos en el futuro, dijo emocionado el Presidente de la Asociación Luis Przysieznik. En la tarde del jueves 18 de diciembre se llevó a cabo el cierre de los Talleres de Idioma y Cultura Polaca, así como también el de Dibujo y Pintura. En dicho encuentro con familiares y amigos, los asistentes a los talleres recibieron sus certificados, pero (cont. pag. 3) Str. 4 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (de pag. 3) (5198) PAN KRZYSZTOF POLOŃSKI I AGATY Krzysztof Poloński to pochodzący z Krakowa, a mieszkający od 30 lat w Dąbrowie Tarnowskiej biznesmen, właściciel firmy Krispol – Motosum, wielki miłośnik agatów. http://www.agatesworld.eu/ Pasja do tych kamieni sprawiła, że stworzył ich pierwsze w kraju muzeum. SZCZEGÓLNY AGAT Gratulacje!!! MINERAŁ - Agaty uważane są za fenomen przyrodniczy. Należą do jednych z najładniejszych i najciekawszych kamieni. Ich nazwa wywodzi się od greckiego słowa agathos oznaczającego „dobry” oraz starożytnego określenia sycylijskiej rzeki „Achates” (obecnie Dirilio) znanej z występowania w niej tego kamienia. Niektórzy badacze wskazują jednak, że termin jest jeszcze starszy, wywodzący się od semickiej nazwy obfitujących w agaty okolic Medyny. Kamienie te są naturalnymi produktami przyrody zbudowanymi z włóknistego chalcedonu, czyli dwutlenku krzemu z domieszkami barwników, i często z uwagi na wypełnienie kryształami należą do grupy kwarców. Składają się z naprzemianległych warstewek, odmiennie zabarwionych, o grubości do kilku milimetrów. Zdarza się jednak, że na jeden milimetr przypada ich kilkadziesiąt. „Czyste” są barwy od jasnoszaroniebieskiej do białej, inne zawierające domieszki minerałów zawierają czasem wszystkie barwy tęczy. Powoduje to, że powstaje fascynujący labirynt krętych linii tworząc wraz z grą barw niepowtarzalny, przeźroczysty rysunek, przemawiający do odbiorcy swą głębią. Te nie przeźroczyste nazwano potocznie „porcelankami” (c. d. na str. 5) (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (ze str. 4) Agaty z zewnątrz zazwyczaj wyglądają zwykle i banalnie, a ich kształt jest kulisty, owalny lub płaski (szczelinowe). W środku po przecięciu i wyszlifowaniu otrzymujemy obraz namalowany ręką przyrody miliony lat temu. Istnieje ogromna różnorodność nazw „rysunków” powstałych z przecięcia agatów. Wszystko zależy od kierunku i kąta jego przecięcia. Powstanie agatów związane jest z procesami wulkanicznymi mającymi miejsce na terenach współczesnej Polski ok. 285 mln lat temu. Tworzą wypełnienia pustek skalnych, do których są ściśle dopasowane kształtem. W wyniku stygnięcia magmy tworzyły się w niej pęcherze gazu, po ulotnieniu którego miejsce to wypełniały roztwory dwutlenku krzemu. Zawarte w nich substancje mineralne stopniowo się wytrącały zastygając i dając niekiedy setki kolorowych pasemek. W przypadku, gdy nie nastąpiło całkowite wypełnienie pustki tworzyły się tzw. geody z pięknymi szczotkami kwarcowymi, których główny składnik to skrytokrystaliczny kwarc zwany chalcedonem. W mniejszej ilości występuje kwarc grubiej uziarniony, natomiast domieszki tworzą inne minerały, w tym powodujące zabarwienie kamieni np. tlenki żelaza i manganu. Agaty pojawiają się też w innych skałach i w pustych przestrzeniach różnych obiektów mających długi kontakt z podłożem skalnym np. we wnętrzach skamieniałości. Dzięki zróżnicowanej kolorystyce powstało wiele odmian i nazw agatów występujących na całym świecie m.in. w Brazylii, Maroku, Niemczech, Argentynie, Indiach, USA, Meksyku, Rosji, Australii i w Czechach. W Polsce należą do najelegantszych kamieni szlachetnych i uchodzą za jedne z najpiękniejszych na świecie. Największe złoża znajdują na Dolnym Śląsku w okolicach miejscowości Nowy Kościół koło Złotoryi, Tenczynka - Rudno oraz Regulice niedaleko Krakowa. Mniejsze ilości są w obrębie: Różanej, Lubiechowej, Proboszczowa, Sokołowca, Gozdna oraz w Świerzawa-Wleń. Szczelinowe Agaty występują w Przedziedzy i Bystrzycy, a tzw. otoczakowe charakteryzujące się bardzo interesującą formą w Kotlinie Kłodzkiej w pobliżu Barda. Najbardziej znane to jednak Płóczkowskie Pola Agatowe, które zyskały światową sławę dzięki występującym tam szczególnie pięknym agatom. Każdego roku w ich poszukiwaniu setki zbieraczy odwiedzają okolice Lwówka Śląskiego. Agaty znane są od starożytności towarzysząc człowiekowi jako ozdoba, amulet i materiał na narzędzia. Zostały znalezione w najstarszych grobowcach z epoki kamiennej. Wiadomo, że już Str. 5 3500 lat p.n.e. były pozyskiwane przez Egipcjan. Sumerowie szczycili się ich obróbką wykonując cylindryczne paciory, sygnety i bransolety, a w Mezopotamii amulety, talizmany, drobną biżuterię, naczynia i pieczęcie. W czasach rozkwitu kultury greckiej Arabowie przywozili je w celach handlowych z Indii, a Rzymianie udoskonalili techniki rzeźbiarskie. Tworząc kamee potrafili wykorzystać je rzeźbiąc w jednej barwnej warstewce, a kolejne służyły za tło. Przed 500 laty weneccy szklarze bezskutecznie próbowali mieszając surowce szklarskie uzyskać naśladownictwa agatów. Ich produkt można było łatwo odróżnić od oryginału. Również w Średniowieczu agaty uważano za kamienie dobroczynne. Wykorzystywane były jako materiał zdobniczy ołtarzy, naczyń liturgicznych i insygniów biskupich. Do najwspanialszych przedmiotów sztuki zdobniczej należy agatowy kielich Św. Wojciecha pochodzący z przełomu IX i X w. Kamień ten szczególnie ukochał, także Barok, z którego pochodzą wymyślne puzderka, tabakierki, amulety, sygnety, medaliony, drobne przedmioty codziennego użytku, a nawet sekretarzyk króla Jana III Sobieskiego należący obecnie do zbiorów muzeum w Wilanowie. Ciekawostką jest, że w niektórych krajach afrykańskich agaty służyły jako pieniądze, a w starożytności przez wzgląd na tajemnicę ich wnętrza, którą można było poznać dopiero po rozłupaniu i wypolerowaniu, przypisywano im nadprzyrodzoną moc i własności magiczne traktując jako boskie wytwory. Uważano, że służyły zmarłym w życiu pozagrobowym dla zaspokojenia błogostanu. Miały chronić przed urokami, ukąszeniami żmii, ściągnąć troski jego właściciela oraz przynieść bogactwo i sławę. Ze względu na tajemnicę owiane były głęboko mistyką, do której świata wprowadzała głębia przestrzeni, harmonia, symetria i chaos artystyczny. Dziś agaty są wykorzystywane głównie w jubilerstwie. Uważa się, także, że wpływają na psychikę, pomagają wzmocnić szacunek do samego siebie, zharmonizować emocje, uwolnić od stresu, ułatwiają podejmowanie wyzwań i odkrywanie samego siebie. Nazywane są również „Kamieniami Miłości”, ponieważ uwrażliwiają i pobudzają wyobraźnię. PASJA DO AGATÓW Historia Krzysztofa Polońskiego, która doprowadziła do powstania Muzeum Agatów i Skamieniałych Drzew rozpoczęła się 20 lat temu. Stało się to podczas jego wizyty na giełdzie minerałów na krakowskiej Akademii Górniczo Hutniczej, gdzie zobaczył skamieniałe, pochodzące z okolic Krakowa drzewa. Tutaj należy dodać, że Pan Krzysztof Poloński już jako dziecko zbierał kamyki, nie spodziewał się jednak, że w przyszłości staną się jego tak wielką pasją. (c. d. na str. 6) Str. 6 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (5198) się, że posiadane przez niego agaty stanowią niezwykłą atrakcję na skalę światową. Największym Podczas wspomnianej wizyty w Krakowie dostrzegł sukcesem jest jednak dla niego stworzenie pierwszej pierwszy nieznany sobie jeszcze wtedy agat, który i jedynej na świecie kolekcji tematycznej agatów, nabył. Pan Józef Oleksy, u którego kupił kamień w której każdy z nich poprzez charakterystyczne zafascynował go posiadaną przez siebie kolekcją i wnętrze ma swoją nazwę. właśnie wtedy narodziła się jego pasja do agatów Należy jednak dodać, że w stworzonym przez pana dająca poczucie odkrywania w nich czegoś pięknego. Krzysztofa Polońskiego muzeum można zobaczyć Sam pan Krzysztof mówi o nich, że można w nich nie tylko agaty. Jest, także zbiór skamieniałych dostrzec wiele ciekawych rysunków będących często drzew oraz okaz największego Czarnego Dębu w inspiracją twórczą. Osobiście wykorzystując wiedzę i Polsce pochodzący z okolic Dąbrowy Tarnowskiej. wyobraźnię zauważył wiele z nich. Stworzone przez Jednak i to, także nie wszystko, bowiem twórca tego niego w 2005 roku muzeum liczy już jubileuszowe10 szczególnego miejsca jest miłośnikiem wędkarstwa, lat. Ciekawostką jest, że miejsce to zainteresowało dlatego można również obejrzeć wiele okazów ryb, nawet osobę z Nowej Zelandii pragnącą odwiedzić które są w większości ze Skandynawii jak Dorsze, Dąbrowę Tarnowską tylko dlatego, aby zobaczyć tą Czarniaki i Szczupaki ale i wielkiego suma z Wisły, piękną kolekcję agatów na żywo. O randze zbiorów oraz rekord Polski w długości Głowacicy z Dunajca. muzeum może świadczyć wiele dyplomów, które Jego projektu przynęty wędkarskie jak błystka otrzymały wystawione w nim kolekcje. obrotowa Motosumka oraz Woblery Dąbrowskie Wśród zbiorów jest m.in. jedyna na świecie agatowa zyskały już krajowe uznanie – patrz artykuł w kolekcja tematyczna, w której uważni widzowie mogą najnowszym wydaniu miesięcznika Wiadomości dostrzec np.: Świętą Rodzinę, Madonnę, Mumię Wędkarskie 02.2015. Jest też Komisarzem ds. Faraona, baśniowe smoki, Sztandar Socrealizmu, Spinningu i organizatorem I Międzynarodowego postaci historyczne i związane z nimi elementy. Zlotu Miłośników Spinningu w dniach 6-8 marca w Kolekcjoner tak sam mówi: „Wyobraźnia i miejsce, Zabrzu. Jest również współzałożycielem Fundacji w którym to wszystko się znajduje, daje nam obraz SERCE BARDA, która promuje duchowe wartości pięknego, cudownego świata w nich zawartego (…) w tradycji Chrześcijańskiej trzech kultur: Polskiej, Kamień ten ożywa poprzez nasze serce, wiedzę i Czeskiej i Niemieckiej w Bardzie Śląskim – Dolny wyobraźnię, dlatego dedykuję wystawę wszystkim: Śląsk. Tam też planuje między innymi Muzeum dzieciom i dorosłym, ponieważ każdy z nas zobaczy Minerałów Kotliny Kłodzkiej i okolic. tam swoje Serce.” O randze placówki może świadczyć też, że jego Ostatnio piękno agatów można było podziwiać w twórca wielokrotnie prezentował swoje minerały Centrum Polonii – Ośrodku Kultury, Turystyki i podczas różnych wystaw. Pierwszą z nich pokazał Rekreacji w Brniu, gdzie prezentowany był ułamek z już w 2003 r. w kopalni soli w Wieliczce na kolekcji Pana Krzysztofa Polońskiego. prawdopodobnie jedynej europejskiej podziemnej giełdzie minerałów. Kolejne prezentacje pana Anna Hudyka Krzysztofa Polońskiego mają miejsce w Lwówku Śląskim podczas corocznego Lwóweckiego Lata Agatowego, jedynej imprezie agatowej w Polsce będącej zarazem największą mineralogiczną giełdą plenerową w naszym kraju. W 2005 roku zdobył pierwsze miejsce za kolekcję tematyczną pt.”Stworzenie Świata”, a w 2009, 2010, 2012 i 2013 roku za najpiękniejszy Agat LLA. Otrzymał też nagrodę specjalną na AGH w Krakowie. W 2010 roku Agaty z Półczek Górnych zostały sklasyfikowane na drugim miejscu jako Najpiękniejsze Minerały Świata. Warto dodać, że wśród 10 tysięcy Agatów muzeum większość stanowią okazy tej lokalizacji. Pan Krzysztof Poloński za swój sukces uważa udział w 2005 roku w wystawie agatowej w Monachium, największej europejskiej halowej imprezie mineralogicznej, gdzie reprezentował nie tylko Polskę, ale również Europę. Tam też przekonał “Desde el 31 de Enero al 7 de Febrero se celebró el (cont.pag. 7) (ze str. 5) Córdoba Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 28º Encuentro de Colectividades de Alta Gracia -localidad ubicada 35km al sur de Córdoba Capital- del cual la Asociación Polaca de Córdoba participó nuevamente. Presente con su tradicional carpa de comidas típicas como bigos, pierogi y deliciosas tortas, sumado a la participación en el Desfile Inaugural y posterior ac- Str. 7 tuación del Grupo Krakus -quienes interpretaron danzas tradicionales de las regiones de Rzeszów y Nowy Sącz- nuestra colectividad participó un año más, como sucede desde los inicios de este gran festival. Polonia también estuvo representada en el certamen de la Elección de Reina de Colectividades: Sofía Moroz se ubicó entre las 10 finalistas de entre un total de 19 concursantes de cada una de las distintas colectividades, resultando elegida Reina la participante de Siria, y como Primera y Segunda Princesa San Marino y España. Felicitamos a Sofía por todo el esmero y empeño en representar a la Colectividad Polaca con alegría y sencillez. ¡Gratulacje Sofi! Sin dudas todo lo mencionado no hubiese sido posible sin la colaboración de todos quienes forman parte de nuestra institución. Comisión Directiva, Grupo Krakus, alumnos de idioma polaco, padres, amigos y demás simpatizantes de la cultura polaca pusieron tiempo y esfuerzo para que todo saliera de maravilla en este evento que nos convoca a todos y nos une como colectividad. De corazón, muchas gracias a todos por estar, por venir, por ayudar y acompañar a nuestra querida Asociación. Por todo, gracias, dziękujemy.” A. M. Szmidt DOMEYKI (de pag.. 6) GŁOS (5198) GŁOS DOMEYKI Tematem pierwszego tegorocznego spotkania z cyklu „Porozmawiajmy o Kulturze”, będzie odczyt prof. Krzysztofa P. Krajewskiego, geologa i badacza Antarktyki, pod tytułem: JAK POLACY ODKRYLI NAJSTARSZY LÓD NA ANTARKTYDZIE? Jak zwykle w lokalu Biblioteki, w piątek 20 marca o godz. 19ej. Wstęp wolny, zapraszamy. Str. 8 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 Conoce al peluquero de uno de los ejecutores más sádicos de Hitler Jozef Paczynski habló sobre su experiencia en Auschwitz, donde fue elegido para cortarle el cabello a Rudolf Hoess. 8 Feb, 2015 Agencias (5198) centración. Hoess fue juzgado por las autoridades polacas después de la guerra y fue sentenciado a morir en la horca en 1947 Los sobrevivientes que todavía tienen la fuerza, siguen contando sus experiencias a públicos fascinados, con la urgencia que exige el paso del tiempo. Después que Paczynski narró su experiencia, los otros dos sobrevivientes conversaron con él y posaron juntos, arremangándose las camisas para mostrar el número de prisionero tatuado en el antebrazo. Paczynski, que vive en Cracovia, fue llevado preso a Auschwitz en junio de 1940 como castigo por intentar huir de la Polonia ocupada para unirse al ejército polaco en Francia. Fue arrestado después de cruzar la frontera a Eslovaquia y fue conducido en el primer transporte al campo de concentración, donde fue el prisionero 121. Fue asignado a la peluquería donde les cortaban el cabello a los jefes de la SS. Un día Hoess se presentó y le ordenó que fuera a su casa. Allí fue escoltado por un guardia. “La esposa de Hoess me hizo entrar en la casa. Se me quebraba la voz y me temblaban las manos y las piernas”, recordó Paczynski. “La esposa me llevó al primer piso hasta un cuarto de baño. Allí había un espejo y una silla y enseguida llegó Hoess. No me dijo una sola palabra. Pero lo saludé, él se sentó y le corté el cabello”. Hoess al parecer quedó satisfecho y lo hizo volver muchas veces para que lo atendiera, aunque jamás le dijo una sola palabra. Paczynski estuvo en Auschwitz hasta el 18 de enero de 1945, cuando los nazis hicieron salir a los prisioneros, días antes de que el ejército soviético invadiera el campamento. Poco después fue liberado por los soldados estadounidenses en Alemania. Paczynski dijo que nunca presenció ninguna brutalidad de Hoess, quien supervisaba el manejo de las cámaras de gas donde fueron asesinados más de un millón de judíos y otros. Según lo que Paczynski observó, Hoess parecía “un padre y esposo ideal”. “Era un hombre de muy pocas palabras”, recordó. “Y personalmente nunca golpeó a un prisionero”. Hoess fue juzgado por las autoridades polacas después de la guerra y fue sentenciado a morir en la horca en 1947. Fue ejecutado en Auschwitz cerca de un crematorio. CRACOVIA, Polonia.- Durante buena parte de la Segunda Guerra Mundial, Jozef Paczynski le cortó el cabello al comandante de Auschwitz, Rudolf Hoess, uno de los ejecutores más sádicos en el régimen de Adolf Hitler. Cada siete o diez días, el prisionero polaco era llevado a la residencia de Hoess en un extremo del campo de concentración, donde le cortaba el cabello con tijeras y navaja. Hoess nunca intercambió una palabra con el joven al que había escogido como su peluquero personal. Durante años le han preguntado a Paczynski por qué no degolló al hombre que envió a la muerte a cientos de miles de inocentes en el campo de concentración más grande y tristemente célebre del aparato nazi. De acuerdo con The Associated Press, Paczynski dice que habría sido contraproducente, y que tanto él como muchos otros hubiesen sido asesinados como venganza y que la exterminación hubiera continuado al mando de otro comandante. “Lo pensé”, afirmó. “Pero cuando advertí las consecuencias sencillamente no pude hacerlo”. El polaco de 95 años narró su historia a un auditorio en Cracovia que incluyó a otros dos sobrevivientes Fuente: http://sipse.com/ de Auschwitz y varios estadounidenses en el sur de Polonia después de las recientes conmemoraciones del 70 aniversario de la liberación del campo de con- (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 Str. 9 Theophylactus (1509), estudió finanzas y en 1522 escribió un memorando sobre reformas monetarias. Sus trabajos de observación astronómica practicados en su mayoría como ayudante en Bolonia del profesor Domenico María de Novara dejan ver su gran capacidad de observación. Fue gran estudioso de los autores clásicos y además se confesó como gran admirador de Ptolomeo cuyo Almagesto estudió concienzudamente. Después de muchos años finalizó su gran trabajo sobre la teoría heliocéntrica en donde explica que no es el Sol el que gira alrededor de la Tierra sino al contrario. Esta teoría sin embargo también requería de complicados mecanismos para la explicación de los movimientos de los planetas, debido a la perfección de la esfera. Estimulado por algunos amigos, Copérnico publica entonces un resumen en manuscrito. En sus comentarios establece su teoría en 6 axiomas, reservando la parte matemática para el trabajo principal, que se publicaría bajo el título “Sobre las revoluciones de las esferas celestes”. A partir de aquí la teoría heliocéntrica comenzó a expandirse. Rápidamente surgieron también sus detractores, siendo los primeros los teólogos protestantes aduciendo causas bíblicas. En 1616 La iglesia Católica colocó el trabajo de Copérnico en su lista de libros prohibidos. La obra de Copérnico sirvió de base para que, más Nicolás Copérnico (1473-1543), astrónomo polaco, tarde, Galileo, Brahe y Kepler pusieran los cimientos conocido por su teoría Heliocéntrica que había sido de la astronomía moderna. descrita ya por Aristarco de Samos, según la cual el Sol se encontraba en el centro del Universo y la Tie- Fuente: http://www.astromia.com/ rra, que giraba una vez al día sobre su eje, completaba Foto: Monumento a N. Copérnico en Toruń (fuente: Wikipedia) cada año una vuelta alrededor de él. Copérnico nació el 19 de febrero de 1473 en la ciudad de Thorn (hoy Toruń), en el seno de una familia de comerciantes y funcionarios municipales. El tío materno de Copérnico, el obispo Lucas Watzenrode, se ocupó de que su sobrino recibiera una sólida educación en las mejores universidades. Copérnico ingresó en la Universidad de Cracovia en 1491, donde comenzó a Mikołaj Kopernik to pionier epidemiologii i zwyestudiar la carrera de humanidades; poco tiempo des- czaju smarowania chleba masłem – ten dowcip był pués se trasladó a Italia para estudiar derecho y medi- tylko zabawą dwójki uczonych, ale do dziś niektórzy cina. En enero de 1497, Copérnico empezó a estudiar sądzą, że jest prawdą. Naukowe żarty mogą wywoderecho canónico en la Universidad de Bolonia. łać zamieszanie, ale też demaskować nieuczciwość i En 1500, Copérnico se doctoró en astronomía en ignorancję. Roma. Al año siguiente obtuvo permiso para estudiar W 1520 roku, kiedy Mikołaj Kopernik dowodził obromedicina en Padua (la universidad donde dio clases ną Olsztyna przed Krzyżakami w trosce o zdrowie Galileo, casi un siglo después). Aunque nunca se do- żołnierzy wprowadził zwyczaj smarowania chleba cumentó su graduación como Médico practicó la pro- masłem. Dzięki jego „wynalazkowi” było wiadomo, fesión por seis años en Heilsberg. A partir de 1504 fue że obrońcy spożywają czyste kanapki, unikają zarazcanónigo de la diócesis de Frauenburg. Durante estos ków i epidemii. Dlaczego? Kanapka przecież zawsze años publicó la traducción del griego de las cartas de spada masłem do ziemi, więc brud na maśle jest od (c. d. na str. 10) Mes de febrero - Celebraciones Kopernik twórcą kanapki? Naukowi żartownisie trzymają sie mocno! Str. 10 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (ze str. 9) razu doskonale widoczny. Zabrudzoną kanapkę łatwo można zidentyfikować i wyeliminować z menu. Ten żart naukowy wymyśliło dwóch amerykańskich historyków medycyny, którzy przekonywali, że sensacyjne informacje o przeszłości Kopernika znaleźli w niemieckich archiwach. Opublikowany w 1973 roku w prestiżowym „American Journal of Medicine” dowcip miał być „odtrutką” na huczne obchody urodzin 500-lecia astronoma. „Napisany przez nich artykuł zachowywał jednak pozory naukowości: miał odniesienia do źródeł w przypisach, przeszedł wszystkie niezbędne recenzje, dlatego ufnego czytelnika łatwo wprowadzał w błąd” – mówi w rozmowie z PAP dr hab. Jarosław Włodarczyk z Instytutu Historii Nauki PAN. Artykuł sprawiał wrażenie wiarygodnej informacji i znalazło się wielu czytelników, którzy w tę opowieść uwierzyli. Z czasem mit zaczął żyć własnym życiem. „Nie chodziło tylko o zwyczaj smarowania chleba masłem, ale o powód, dla którego Kopernik miał ten zwyczaj wprowadzić: walka o zdrowie żołnierzy. Kopernik byłby zatem nie tylko zwykłym lekarzem, który stosował tradycyjne lekarstwa, ale też jednym z pionierów epidemiologii. Dlatego jego nazwisko zaczęło pojawiać się w niektórych opracowaniach historyków medycyny” – wyjaśnia rozmówca PAP. Autorami innego naukowego dowcipu byli uczniowie paleontologa Gerharda Hahna. Podczas konferencji na jego cześć wygłosili referat będący w ich zamyśle jedynie naukowym dowcipem. „Zazwyczaj podczas tego typu konferencji w dobrym tonie jest, by choć jeden referat był utrzymany w tonie żartobliwym, rozładowującym pompę. Tak też się stało: trójka autorów napisała artykuł o strunowcach prekambryjskich” – mówi dr Włodarczyk. Młodzi uczeni wymyślili też fantastyczną metodę odkrywania wyglądu tych strunowców. Posłużyli się „fotografią powidokową”, wykonując zdjęcia kamieni które zachowywały pamięć o wydarzeniu z odległej przeszłości. „Podczas konferencji wszyscy się dobrze bawili. Mleko się rozlało trochę później, bo artykuły z konferencji ukazały się w specjalnym numerze szacownego czasopisma. Z kolei abstrakty tych artykułów funkcjonowały w naukowych bazach danych. Czytając jedynie abstrakt żartobliwego artykułu, nie można było się przekonać, czy tekst był żartem, czy prawdą” – wyjaśnia dr Włodarczyk. Każdy, kto przeczytał cały artykuł, orientował się natychmiast, że jest to zabawa. Jednak ci, którzy zapoznali się jedynie abstraktem, włączali niekiedy artykuł do swojej literatury przedmiotu. „Niechcący (5198) demaskowali w ten sposób, że nie czytają cytowanych przez siebie artykułów. Ten żart okazał się więc sprawdzianem ich uczciwości” – podkreśla historyk nauki. Czy takich przypadków może być więcej? „Mam nadzieję, że tak, bo jak widać żarty nieoczekiwanie mogą pełnić oczyszczającą funkcję” – mówi rozmówca PAP. Najsłynniejszym żartem naukowym ostatnich lat była prowokacja nowojorskiego fizyka Alana Sokala. „Do pisma zajmującego się filozofią i postmodernizmem napisał artykuł, w którym posługiwał się językiem charakterystycznym dla artykułów filozoficznych. W tekście odwoływał się do prac fizycznych, mechaniki kwantowej, teorii względności, ale też do prac feministycznych. Była to mieszanka, jaką często posługują się postmodernistyczni humaniści” – opisuje dr Włodarczyk. „Tekst +Transgresja granic: ku transformatywnej hermeneutyce kwantowej grawitacji+ był jedynie prowokacją. Miał pokazać, że używając określonej konwencji językowej, można poruszać dowolną tematykę. Zarówno z punktu widzenia fizyki, jak i humanistyki artykuł był kompletnie bezsensowny i nie prowadził do żadnych wniosków” - wyjaśnia historyk nauki. Zaraz po publikacji prowokacyjnego artykułu Sokal na łamach prasy - m.in New York Timesa - zdemaskował swoje postępowanie. Sprawa stała się bardzo głośna. „Sokal chciał pokazać, że nie można używać terminologii, której się nie rozumie, tylko po to, by nasz tekst wyglądał poważniej” – mówi dr Włodarczyk. Zdaniem uczonego dobrze przemyślane żarty naukowe mogą uczynić sporo dobrego. Wiedza i zdrowy rozsądek pozwalają szybko zorientować się, co jest prawdą, a co nie. W przypadku historii Mikołaja Kopernika wystarczyło poszukać źródeł, na które powoływali się autorzy dowcipu. Łatwo było przekonać się, że takie źródła po prostu nie istnieją. PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska kr/ ula/ źródło: http://naukawpolsce.pap.pl/ (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 Urodziny Fryderyka Chopina - świętujmy razem! Str. 11 Skarby z kraju Chopina w największym muzeum świata 2015-02-12 22 lutego 1810 - zgodnie z metryką chrztu, przypada 205 rocznica urodzin Fryderyka Chopina. Wiadomo jednak, że kompozytor i jego rodzina obchodzili jego urodziny 1 marca. My znaleźliśmy kompromis - świętujemy cały tydzień! Wszystkiego najlepszego, Panie Chopin! PESEL Fryderyka Chopina W epoce Chopina łatwo było o pomyłki. Odpisy aktu chrztu wymagane były tylko z okazji ślubu albo nadania szlachectwa. Poza tym nie używano dokumentów potwierdzających dzień narodzin. Do końca XIX wieku wszyscy bliscy kompozytora podawali 1 marca 1809 roku jako datę jego narodzin, zaś po ujawnieniu metryki chrztu do obiegu wszedł dzień 22 lutego 1810. Sam Fryderyk w Paryżu podał 1 marca 1810. Taką właśnie datę przyjęto jako „obowiązującą” źródło: Narodowy Instytut Fryderyka Chopina Wystawa „Skarby z kraju Chopina. Sztuka polska XV -XX wieku” odbywa się w Chińskim Muzeum Narodowym w Pekinie. Według minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzaty Omilanowskiej jest to największa prezentacja polskiej sztuki zagranicą w tym roku. W Chińskim Muzeum Narodowym, położonym przy Placu Bramy Niebiańskiego Spokoju w Pekinie (plac Tiananmen), będącym największą instytucją muzealną na świecie, w salach o powierzchni 1800 mkw., prezentowane są arcydzieła sztuki polskiej: średniowieczne ołtarze, rzeźby - Piękne Madonny przedstawiające stojącą Maryję z Dzieciątkiem na ręku, kielichy mszalne, portrety staropolskiej szlachty, zbroje rycerskie, kontusze, pasy słuckie, obrazy Mehoffera, Ruszczyca, Stanisławskiego oraz plakaty; w sumie 350 dzieł. Patronat nad pierwszą tak obszerną prezentacją sztuki polskiej w Chinach objęła Małżonka Prezydenta RP Pani Anna Komorowska. „Wybór obiektów na wystawę podyktowany był z jednej strony ich charakterem typowym dla sztuki polskiej, z drugiej ich artystyczną klasą. Staramy się pokazać swoiste cechy sztuki polskiej, jaką jest przykładowo doniosła rola malarstwa historycznego w wieku XIX. Z drugiej strony, próbujemy zbliżyć ją chińskiemu widzowi, wskazując na pewne bliskości, których świadectwem mogą być wpływy orientalne, typowe dla czasów sarmatyzmu” – wyjaśnia profesor Maria Poprzęcka, autorka scenariusza i kuratorka wystawy. Według Małgorzaty Omilanowskiej, minister kultury i dziedzictwa narodowego, zwiedzający ekspozycję będą mogli nie tylko zapoznać się z najstaranniej (c. d. na str. 14) Str. 12 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (5198) (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 La Granja 2015 Fot. Henio Kozłowski Str. 13 Str. 14 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (ze str. 11) wybraną grupą arcydzieł, dającą obraz dokonań artystycznych ostatnich pięciu wieków w Polsce, ale także zyskają możliwość poznania zrębów naszych dziejów. „Za postać - symbol wybraliśmy genialnego kompozytora doby romantyzmu, piewcę ojczystego kraju. Na wskroś polska twórczość Chopina przekracza bariery kulturowe, pozostając czytelną i atrakcyjną dla współczesnych artystów i melomanów, szczególnie w Azji” - podkreśliła minister. W związku z wystawą przypomniała też, że w październiku tego roku odbędzie się w Polsce XVII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina do którego akces zgłosiła, jak zawsze, liczna grupa pianistów z Chin. Wystawę sztuki polskiej w Pekinie „dużym i ważnym wydarzeniem w Chinach” nazwał Ambasador Chińskiej Republiki Ludowej pan Xu Jian. Według niego pokaz sztuki polskiej w Chińskim Muzeum Narodowym będzie okazją dla chińskiej publiczności do poznania kultury kraju, z którym łączą Chińczyków dobre relacje w innych sferach, na przykład biznesowych. Wprowadzeniem do ekspozycji jest animowana mapa, ukazująca geograficzne położenie Polski w sercu Europy, pomiędzy Wschodem a Zachodem. Na mapie zaznaczono też historyczną zmienność polskich terytoriów, co silnie odcisnęło się na naszej kulturze i sztuce. Wystawa została tak zaaranżowana, aby sztukę polską pokazać w układzie chronologicznym: od XV wieku - późnego średniowiecza aż prawie do końca XX wieku. „Przedstawiamy poszczególne epoki poprzez sztukę, a więc pokazujemy średniowieczne ołtarze, Piękne Madonny, rzeźby świętych, portrety - cały splendor kultury staropolskiej. Mocno wyeksponowany jest też czas sarmatyzmu; są to portrety polskiej szlachty, portrety trumienne, zbroje rycerskie, skrzydła husarskie, siodła, kontusze, pasy słuckie, kielichy, kufle, wspaniale malarstwo polskie - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej, koordynatorka wystawy Iwona Danielewicz, kurator Zbiorów Sztuki Polskiej do roku 1914 w Muzeum Narodowym w Warszawie. Na wystawie znalazła się też - co podkreśliła Danielewicz - tzw. rolka sztokholmska, czyli malowany akwarelą na papierze 16-metrowy zwój ukazujący orszak ślubny króla Zygmunta III a także okazały obraz Jana Matejki „Stefan Batory pod Pskowem”. W kolejnych przestrzeniach ukazana jest sztuka w czasach utraty niepodległości i znaczenie sztuki dla przetrwania świadomości narodowej w czasach niewoli. „Eksponowane jest wielkie malarstwo polskie: obrazy Mehoffera, Ruszczyca, Stanisławskiego oraz (5198) witraż Stanisława Wyspiańskiego +Bóg Ojciec – Stań się!”, zaprezentowany w formie monumentalnego przezrocza”. I bliżej już współczesności - mówi koordynatorka wystawy - „pokazujemy symboliczną rzeźbę +Tchnienie+ Xawerego Dunikowskiego, folklorystyczne dekoracje Zofii Stryjeńskiej, przykłady polskiego art-deco. Poprzez sztukę ukazane zostały nowe cele twórczości w czasach odrodzenia państwa polskiego po 1918 roku, i później zróżnicowanie tendencji artystycznych sztuki współczesnej”. Ekspozycję zamyka pokaz cenionego na świecie polskiego plakatu. Wzbogacenie wystawy o współczesny polski plakat nastąpiło na życzenie strony chińskiej. „Mamy świadomość i cieszymy się z tego, że wystawę naszej sztuki obejrzy bardzo liczna publiczność - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej Agnieszka Morawińska, dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie. - Chińskie Muzeum Narodowe ma bowiem nieporównywalną z jakimkolwiek muzeum w Polsce liczbę odwiedzających - ogląda je przeciętnie 20 tysięcy widzów dziennie” - podkreśliła. Ekspozycji w Chińskim Muzeum Narodowym towarzyszyć będzie bogaty program wydarzeń kulturalnych, przygotowanych m.in. przez Culture.pl, flagową markę Instytutu Adama Mickiewicza. Zapowiadany jest cykl wystaw, koncertów, spektakli teatralnych i pokazów filmowych. „Właściwie możemy mówić o sezonie polskim w Chinach - uważa Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza. - Od lutego do sierpnia obecni będziemy w najlepszych kulturalnych adresach Pekinu, Szanghaju, Wunah, Tianjin”. Wystawa została zrealizowana przez Muzeum Narodowe w Warszawie we współpracy z Culture.pl - Instytutem Adama Mickiewicza oraz Muzeami Narodowymi w Krakowie i Poznaniu. Towarzyszy jej bogato ilustrowany katalog, zawierający eseje wprowadzające w historię MNW i w dzieje sztuki polskiej od XV do XX wieku. Publikacja została wydana w chińsko -angielskiej wersji językowej. Komisarzem wystawy jest Maria Poprzęcka, profesor Wydziału Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego, a ze strony chińskiej dr Wang Hui z Chińskiego Muzeum Narodowego. Przedsięwzięcie zostało sfinansowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przy wsparciu Mecenasa Wystawy KGHM Polska Miedź S.A. Wystawę, która trwa od 6 lutego do 10 maja, zorganizowano przy wsparciu Ambasady Rzeczpospolitej Polskiej w Pekinie. Anna Bernat, Polska Agencja Prasowa (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 życzenia Str. 15 Brukselskie eurokratki integrują się przy książkach i gotowaniu 2015-02-05 Wielebny Księże Ksawery, Z okazji urodzin życzymy Księdzu wiele radości, zdrowia, niesłabnącego żaru ducha w trudnej kapłańskiej posłudze. Niech Najświętsza Panna otacza Księdza Matczyną miłością i opieką, zwłaszcza w trudnych chwilach i wyprasza u swojego Syna wszelkie potrzebne łaski. Podejmowany trud zmagania się z codziennością niech Księdza uskrzydla i pozwoli dostrzegać piękno i głębię życia. Szczęść Boże! Są dynamiczne i ambitne, czytają i dyskutują o literaturze i społeczeństwie, organizują warsztaty i konferencje, a jednocześnie znajdują czas na wspólne gotowanie - mowa o Brukselskim Klubie Polek, który pozwala się integrować nie tylko eurokratkom. BeKaP, bo tak w skrócie nazywa się ich stowarzyszenie, powstało w 2011 r. Celem było zbliżenie środowiska pracujących w instytucjach europejskich i poza nimi Polek mieszkających w Belgii. Choć do organizacji udało się przyciągnąć niezwiązane z UE osoby, to większość z kilkudziesięciu członkiń stanowią eurokratki. - Pomysł wziął się z obserwacji ogromnego, bardzo zróżnicowanego środowiska polskiego w Brukseli. Brakowało i właściwie do tej pory brakuje aktywności integrujących Polaków - opowiada PAP pomysłodawczyni stowarzyszenia Aneta Górnicka-Boratyńska. Zaczęło się od ogłoszenia o spotkaniu, na które przyszło około 20 kobiet. - Pierwszą aktywnością było wspólne gotowanie, ale nie jesteśmy klubem gospodyń brukselskich - zastrzega prezeska BeKaPu, była dziennikarka, polonistka i autorka książek na temat emancypacji kobiet. Choć wspólne przygotowanie dań z różnych stron świata pozostało zwyczajem w stowarzyszeniu, działa ono na wielu innych poza gastronomicznych polach. Raz w miesiącu organizuje spotkania w ramach klubu czytelnika, podczas którego panie czytają i dyskutują o literaturze poruszającej tematykę bliską kobietom. W ramach wieczorów autorskich udało im się ściągnąć do Brukseli m.in. laureatkę nagrody literackiej Nike Joannę Bator, a także innych pisarzy. BeKaP organizuje lub współorganizuje również sesje dotyczące profilaktyki nowotworowej czy spotkania (c. d. na str. 16) Str. 16 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (ze str. 15) z prawnikami. Stowarzyszanie prowadzi też projekt „polska zerówka”, gdzie dzieci imigrantów mogą uczyć się języka polskiego. - Mamy coraz więcej dzieci, które się tu urodziły, które są z rodzin mieszanych, które mówią słabo po polsku. Także taka wczesna edukacja jest bardzo przydatna - uzasadnia Górnicka-Boratyńska. Z BeKaPem w ramach spotkań z Ciekawą Kobietą dyskutowały np. była pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, prof. Magdalena Środa, działaczka związkowa Dorota Gardias czy psychoterapeutka Katarzyna Miller. W planach jest zorganizowanie spotkania z komisarz UE Elżbietą Bieńkowską. - Jednym z głównych naszych celów jest integracja środowiska Polonii. Próby połączenia różnych środowisk wychodzą raz lepiej raz gorzej, ale jesteśmy bardzo otwarci na wszystkich, również dla mężczyzn - zapewnia założycielka organizacji. Do Brukselskiego Klubu Polek należy jeden mężczyzna, który - jak tłumaczy Górnicka-Boratyńska - dołączył ze względu na zainteresowanie dyskusjami literackimi. Stowarzyszenie zbiera niewielkie składki od swoich członków. Ze względu na to, że nie ma siedziby, spotkania organizuje w domach i zaprzyjaźnionych miejscach. Gości udaje się zapraszać dzięki wsparciu ambasady i MSZ, ale część spotkań jest po prostu biletowana, by w ten sposób pokryć ich koszty. Wiele wydarzeń organizowanych jest przez same członkinie. - Każdy, kto przychodzi do tego klubu, zobowiązuje się włożyć coś od siebie, współtworzyć go - opowiada szefowa BeKaPu. Dzięki takiemu podejściu w ciągu kilku lat działania stowarzyszenia udało się zorganizować dziesiątki imprez. Za swoje prężne działanie panie otrzymały w 2013 r. wyróżnienie „Polaka Roku w Belgii”. - Jesteśmy formalnym stowarzyszeniem, mamy formalne procedury, wypełniamy wnioski itd., ale nasza działalność opiera się na aktywności i energii międzyludzkiej - podkreśla prezeska klubu. (5198) „Gdziekolwiek mnie rzucisz” - o Polakach na małej wyspie 2015-02-12 - Po dekadzie od początku fali polskiej imigracji na wyspie Man można stwierdzić, że jest to opowieść o sukcesie - uważa Dionisios Sturis, autor książki „Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy. Historia splątania”. PAP: Po lekturze Pana książki wyspa Man jawi mi się jako tolkienowska kraina hobbitów, gdzie wszyscy się znają i przyjaźnią, niczego nie brakuje, a opieka socjalna działa przyzwoicie. Jest bezpiecznie, bo przestępczość jest bardzo niewielka, samochodów nie kradną, bo nie ma, jak ich z wyspy wywieźć, słowem - Man to mały raj pomiędzy Wielką Brytania a Irlandią. D.S.: To z pewnością nie jest żaden raj. Wyspiarze mają takie same problemy jak ludzie żyjący gdzie indziej. Choć może na małej wyspie łatwiej sobie z nimi poradzić. Na Man bezrobocie jest minimalne, wynosi jakieś 2 proc., ofert pracy jest sporo, choć nie wszystkie bardzo atrakcyjne. Ale każdy mieszkaniec wyspy ma szansę na pracę, a w razie jakiejś katastrofy opieka społeczna nie dopuści do najgorszego. Dotyczy to jednak tylko rodzimych mieszkańców wyspy i przybyszów, którzy mieszkają na niej przez miniZ Brukseli Krzysztof Strzępka, Polska Agencja Pra- mum pięć lat. Nie jest więc tak jak w Anglii, gdzie przywileje socjalne przysługują niemal od razu po sowa Fot. PAP/EPA / OLIVIER HOSLET osiedleniu się. Ale gdy polskim emigrantom, którzy przenieśli się na Man dwa lata wcześniej, urodziło się bardzo chore, wymagające drogiego leczenia i stałej opieki dziecko, to znaleziono dla nich pomoc poza systemem. Lokalne media grzmiały, że to wstyd dla wyspy, że opieka społeczna nie może pomóc ludziom, bo za krótko tu mieszkają. W końcu tej polskiej rodzinie pomogły im osoby prywatne. PAP: Jak w tym niewielkim, spokojnym raju znajdują (c. d. na str. 17) (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (ze str. 16) się Polacy? W szczycie emigracyjnym, po 2005 roku na wyspie pracowało ponad 4 tys. osób z Polski. D.S.: To są jedynie szacunki, bo nie ma oficjalnych danych. Informacje tamtejszego ministerstwa pracy są niepewne, bo za jednym zarejestrowanym pracownikiem może stać cała, rozbudowana rodzina. Może też być odwrotnie - w rodzinie dwie osoby pracują na trzy etaty i mają aż sześć pozwoleń na pracę. Jednak z wielu przesłanek można wnioskować, że w latach 2005-2007 na wyspę trafiło około 4 tys. Polaków. Po kilku latach wiele osób wróciło do Polski, ale wkrótce potem, gdy okazywało się, że ojczyzna nadal nie spełnia pokładanych w niej nadziei, spora część tej grupy wróciła na Man. Myślę, że teraz na wyspie mieszka około 1,5 do 2 tys. Polaków. PAP: Czy na Man są też inni imigranci? D.S.: Ludność wyspy to ko. 80 tys. osób. Manxowie, tacy z dziada pradziada, to tylko ok. 40 proc. populacji, więc nie tak dużo. Wśród nowych osiedleńców wielu jest Anglików, trochę Szkotów i Irlandczyków. Na Man zamieszkali też Filipińczycy, Hindusi, niewielka grupa Portugalczyków i emigranci z RPA. Najnowsza fala emigracji, która trwa od 10 lat, to Polacy, Czesi, Słowacy, Litwini, Łotysze a także Rumuni i Bułgarzy. W tej ostatniej grupie emigrantów Polaków jest najwięcej. PAP: Czy Polacy wtapiają się w społeczność wyspy, czy też tworzą emigranckie getto? D.S.: Nie ma polskiego getta, jakie znamy z innych krajów. Niektórzy Polacy faktycznie wolą trzymać się razem i mieszkają blisko siebie, w sąsiednich dzielnicach stolicy - Douglas, ale brak jest infrastruktury, która ułatwiałaby życie poza lokalną społecznością – nie ma polskich szkół, polskich mediów, polskich restauracji. Chcąc nie chcąc, trzeba się integrować. Dla większości bohaterów mojej książki ta asymilacja to wielka wartość – zawiązują się przyjaźnie, powstają mieszane związki. Początkowo imigranci wspólnie wynajmowali mieszkania czy pokoje w prywatnych domach, żeby było taniej i żeby więcej można było zaoszczędzić, ale i to się zmienia. Za pokój trzeba było niegdyś płacić 50 funtów tygodniowo, czyli tyle, ile mniej więcej wynosiła dniówka. Zostawało dużo. Teraz zostaje trochę mniej, bo czynsz za mieszkanie jest odpowiednio wyższy, ale rodzina zyskuje prywatność. PAP: Ile czasu potrzeba, żeby otrząsnąć się z ekscytacji nowością warunków i zacząć myśleć w ten sposób? D.S. To zawsze jest kwestia bardzo osobista, ale z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że dwa lata to okres, gdy człowiek przywyka do funkcjonowania w Str. 17 innej rzeczywistości, innym języku, innej pogodzie. Na początku, cała ta nasza mała „polonijka” jechała na tym samym wózku: wszyscy pracowaliśmy w mało prestiżowych miejscach, w małżowni, na zmywakach, za barem, na budowie, w firmach sprzątających. Po dwu latach zaczęły się pojawiać różnice między tymi, którzy przyjechali na wyspę z Polski z pewnym kapitałem wykształcenia, a tymi, którzy go nie mieli. Ci ostatni w większości zostali przy najprostszych pracach. Nie nauczyli się języka, nie próbują się asymilować, choć trzeba przyznać, że nie zawsze jest im źle - mają stałą, stabilną pracę. Można dobrze żyć na obrzeżu społeczeństwa, tak jak jeden z moich bohaterów, Robert. Imigranci z wykształceniem, tak jak Julka, Grzesiek czy Magda, po kilku latach najczęściej znajdowali sobie lepszą pracę, łatwiejszą, lepiej płatną, zgodną z ich zainteresowaniami. Myślę, że po dekadzie można chyba stwierdzić, że historia polskiej imigracji na wyspie Man jest opowieścią o sukcesie. PAP: A co się dzieje z ich dziećmi? D.S.: Na wyspie nie ma dla nich osobnych szkół, dlatego polskie dzieci uczą się wspólnie ze swoimi lokalnymi rówieśnikami. Jeśli mają trudności w komunikacji, pomagają im Polki, zatrudniane w szkołach przez rząd. Dzieci najczęściej szybko opanowują język, przeważnie szybciej niż rodzice. Pojawiają się takie problemy, że dziecko już mówi bardzo dobrze po angielsku i wstydzi się rodzica, który mówi słabo, z silnym akcentem. Pewnie dopiero następne pokolenie będzie z sentymentem celebrować swoje polskie korzenie. Bywa jednak, że polskie dzieci, szczególnie te urodzone już na wyspie, maja problem z… językiem polskim, z gramatyką i ortografią i mogą mieć poważne trudności, gdy rodzice zarządzą powrót do Polski PAP: Pisze Pan, że na wyspie Man na naszych oczach trwa bardzo ciekawy proces budowania tożsamości, szukania korzeni. Czy Manxowie wolą odwoływać się do tradycji celtyckiej czy wikińskiej? D.S.: Przez długi czas odwoływanie się na wyspie Man do tradycji celtyckich było źle widziane przez Wielką Brytanię, ponieważ stawiało wyspę wśród podkreślających swoją niezależność krain jak Walia, Szkocja czy Irlandia. Kiedy obchodzono 1000-lecie Tynwaldu, czyli miejscowego parlamentu - dyskutowano ten temat, bo tradycja Tynwaldu jest w gruncie rzeczy celtycka, choć to wikingowie go zinstytucjonalizowali, wprowadzili coroczne zjazdy. W 1979 roku wygrała opcja wikingów. Wybudowano łódź, która przypłynęła na Man z Norwegii, zaproszono także tamtejsze władze. W tym samym czasie jednak na Man coraz głośniejsi byli młodzi buntownicy, którym nie podobało się, że rząd przemienia wyspę w raj (c. d. na str. 18) Str. 18 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (ze str. 17) podatkowy, że zaprasza bogaczy z Anglii czy Szkocji, których pieniądze windowały ceny ziemi i nieruchomości. Uważali, że nowi przybysze za nic mają sobie miejscowe tradycje, że interesuje ich jedynie to, że od swoich wielkich fortun nie muszą płacić podatków. Ta kontestacja była swego rodzaju terroryzmem. PAP: Ruch terrorystyczny na wyspie Man? D.S.: Na miarę warunków malutkiej wyspy. Ofiarą miejscowych buntowników padła na przykład zamożna Brytyjka, która kupiła wielką willę nad morzem i zablokowała przechodzącą przez posiadłość ścieżkę na plażę. „Terroryści” regularnie rozsypywali słomę na podjeździe do jej domu, utrudniając jazdę samochodem. I właśnie tamten ruch młodych buntowników odwoływał się do celtyckich korzeni wyspy, podkreślał wspólnotę Manxów ze Szkotami i Irlandczykami. Teraz dawni „terroryści” rządzą wyspą, się członkami establishmentu, jak Phil Gawne, który niegdyś siedział w więzieniu za podpalenie budowanego domu bogatych Anglików, a dziś jest posłem do Tynwaldu i ministrem rolnictwa. Gdy ludzie, jak on doszli do władzy, zadbali na przykład o odrodzenie gaelickiego celtyckiego języka Manx, który UNESCO w pewnym momencie uznało za wymarły. Powołali szkołę, gdzie uczy się tylko w Manx, każdy może się zapisać na kurs tego języka, lub też na zajęcia z ludowych tańców czy pieśni. Coraz więcej książek tłumaczonych jest na manx, organizowane są kulturalne festiwale, które poskreślają dawne tradycje. PAP: W pobliskiej Anglii wytworzyła się sytuacja, że są dwie grupy żyjących tam Polaków: stara emigracja z czasów powojennych, wrośnięta w społeczeństwo i wcale nie tak czule nastawiona do nowych emigrantów. Czy Polacy po wojnie osiedlali się także na Man? D.S.: Były to nieliczne przypadki. Na Man „starej” emigracji właściwie nie ma. Zbierając informacje o Polakach na tej wyspie natrafiłem jednak na cudowną, romansową historię. Dałem w gazecie ogłoszenie, że szukam kontaktu z Polakami i zbieram informacje o nich. Wśród niewielu odpowiedzi był list napisany ręcznie przez ponad 80-letnią panią Dorothy. W 1943 roku, jako młodziutka dziewczyna, zakochała się w polskim lotniku z oddziału RAF-u stacjonującego na wyspie. Ta miłość była bardzo krótka - znali się tylko trzy miesiące, widywali się w weekendy, chodzili na tańce. Potem Stanisław - bo tak nazywał się ukochany Dorothy - wyjechał, przesłał jedną kartkę pocztową i więcej się nie odezwał. Dorothy całe życie wspominała go z wielką czułością, wyszła potem za mąż, ale ciągle czekała na znak od Stanisława. Ta sprawa była dla niej niezamknięta. Poprosiła mnie o pomoc w odnalezieniu go, co nie było proste, bo źle zapamiętała (5198) nazwisko ukochanego. Miejscowe muzeum zdigitalizowało wszystkie gazety, które ukazywały się na wyspie od XVIII wieku. W tym zbiorze natrafiłem na sporo informacji o polskich żołnierzach, zidentyfikowałem aż trzech lotników - Stanisławów. PAP: Trafił pan też na całą serię opowieści pokazujących, jak w latach 50. mieszkanka Man mogła Polskę postrzegać. D.S.: Córka pani Rosy Roberts, krawcowej z Douglas, wyszła za mąż za Polaka i osiadła w Łodzi, później zaś przeniosła się z rodziną do Opola. Matka kilka razy ją odwiedziła, a po powrocie wygłaszała odczyty o Polsce dla członkiń kółka parafialnego. Rosa opowiadała o odbudowie Warszawy, tłoku w autobusach, tradycjach świętowania, elegancji Polek, ekstremalnych mrozach zimą oraz olbrzymich kniejach zamieszkałych przez dziką i groźną zwierzynę. Polska była dla Rosy Roberts przyjemnie egzotycznym miejscem. Dla Polaków wyspa Man nadal jest właśnie taka. Rozmawiała Agata Szwedowicz (PAP) Fot: PAP/EPA / RICHARD WATT/MOD COMPUTER SYSTEM Jorge Dylinski 4760-3751 [email protected] Miembro en el programa intel® Technology Provider como socio Gold Asesoramiento, legalización y venta de Software PC - NoteBooks - Monitores Antivirus para PC personales y empresas UWAGA! PROSIMY NASZYCH PRENUMERATORóW, KTóRZY BY MIELI ZALEGŁOśCI W OPŁACIE PRENUMERATY, O UREGULOWANIE ABONAMENTU. Serdecznie dziękujemy Redakcja (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 Str. 19 WIELKI TYDZIEŃ rok 2015 PORZĄDEK NABOŻEŃSTW . CEREMONII I NAUK REKOLEKCYJNYCH Polski Kościół przy ul. Mansilla 3847 NIEDZIELA PALMOWA 29 marca o godz 11 Msza Święta i poświęcenie palm. WIELKI CZWARTEK 2 kwietnia Msza Święta o godz 18 tej. DZIEŃ USTANOWIENIA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU. Chrystus nas nie opuścił, pozostał z nami W KAWAŁKU CHLEBA, który kapłan zamienia w Jego ciało Ta prawda wymaga wiary, dobrej woli i wdzięczności, jest podstawą naszego duchownego życia. Papież Jan Paweł II którego w dziesiąta rocznice Jego śmierci, dziś obchodzimy zostawił nam piękny przykład miłości do Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, w swoich słowach i czynach, był bratem wszystkich ludzi. WIELKI PIĄTEK 3 kwietnia godz 18 ta Msza Święta, WIELKI DRAMAT MIŁOŚCI I NIENAWIŚCI W czasie ceremonii Wielkiego Piątku wyrazimy naszą pamięć, współczucie i solidarność cierpiącemu Chrystusowi, zmarłemu Papieżowi Janowi Pawłowi II, Elicie Polskiego Rządu, która zginęła kolo Smoleńska. Wszystkim, którzy zostali zamordowani 75 lat temu w Katyniu i miejscach ludobójstwa sowieckiego w obozach koncentracyjnych, więzieniach i miejscach do dziś nieznanych. WIELKA SOBOTA 4 kwietnia Msza Święta. o godz 18 tej, Poświęcenia ognia i wody ZWYCIĘSTWO PRAWDY NAD CIEMNOŚCIAMI I NIENAWIŚCIĄ. Prośmy Chrystusa Zmartwychwstałego aby oświecał nasze serca, sumienia i umysły, abyśmy postępowali w naszym życiu drogą prawdy, sprawiedliwości i dobra. WIELKA NIEDZIELA WIELKANOCNA 5 kwietnia Msza Święta. REZUREKCYJNA godz.,11 ta. Zmartwychwstały Chrystus źródło naszej nadziei, siły i radości. SPOWIEDŹ PRZED I PO KAŻDYM NABOŻEŃSTWIE. Poświęcenie pokarmów po Mszy Świętej w Wielką Sobotę. Ks. Ksawery Solecki KAPLICA POLSKICH SIÓSTR ZMARTWYCHWSTANEK Lanus Oeste ul. Oliden 2050 NIEDZIELA PALMOWA o godz. 9 tej Msza Święta. WIELKI CZWARTEK, WIELKI PIĄTEK, WIELKA SOBOTA godz. 17,30 te same uroczystości co w kościele przy ul. Mansilla. Spowiedź pól godz. przed każdym nabożeństwem. Święcenie pokarmów po Mszy Świętej. w Wielką Sobotę. Ks.Ksawery Solecki, Ks. Krzysztof Domański, Polskie Siostry Zmartwychwstanki. Str. 20 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 Para publicitar en Glos Polski: [email protected] ESCRIBANIA STANKIEWICZ YA ESCUCHÓ ??? LA HORA DE POLONIA Información, actualidad, música, cultura, sorteos, entrevistas IDEA Y CONDUCCIÓN ALFREDO BILYK Dr. Fernando Stankiewicz Escribano - Titular - Abogado DOMINGOS 10 a 11 hrs y repeticiones POR AM 1400 RADIO GAMA www.gama1400.com [email protected] Tel. 4372-6958 / 4371-0800 Fax: 4372-4962 Rodriguez Peña 382 - 3 „B” Capital Federal EL ÚNICO ENCUENTRO RADIAL DE LOS POLACOS Y SUS DESCENDIENTES ZAPRENUMERUJ GŁOS POLSKI DLA SIEBIE I SWOICH PRZYJACIÓŁ NUESTRO SITIO www.upranet.com.ar TU PÁGINA http://www.buenosaires.msz.gov.pl/ upranet.com.ar Harcerstwo Argentyna http://harcerstwoargentyna.blogspot.com.ar POLONIA FÚTBOL CLUB ARGENTINA www.poloniafc.com.ar (5198) (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 Drakula - od historii do mitu przyciągającego turystów 2015-02-19 Str. 21 Drakuli pozwalała na postrzeganie Bałkanów jako strefy zacofanej cywilizacyjnie. Profesor ocenia, że także obecnie wielu zachodnich turystów postrzega region w oparciu o postać Drakuli. Według Geambasu to jednak film, a nie literatura ostatecznie sprawił, że legenda o Drakuli przekształciła się w eksploatowany przez popkulturę mit. Dodaje, że po upadku komunizmu i otwarciu granic po 1989 r. Rumuni zaczęli wykorzystywać Drakulę, by przyciągnąć turystów. W ocenie Geambasu wampir z Transylwanii to jednak jedynie jeden z motywów kojarzonych z Rumunią. Tym, co zachwyca, są siedmiogrodzkie krajobrazy o zachowanym dziewiczym charakterze. Za komuny turystów praktycznie nie było, dlatego malownicze zakątki nie zostały naruszone - mówi profesor. Jak dodaje, dwa, trzy razy do roku do Siedmiogrodu przyjeżdża książę Karol. - Jego przodkowie byli związani z Siedmiogrodem. Książę Karol kupił tam nieruchomości. Zachęca Brytyjczyków do zwiedzania Siedmiogrodu, a Rumunów do zachowania i konserwowania średniowiecznych zabytków - zaznacza i dodaje, że Transylwania należy także do szlaku kulturowego związanego z monarchią austro-węgierską, który rozpoczyna się w Wiedniu. Prof. Constantin Geambasu, ur. 1948 r. tłumaczy na rumuński polską literaturę. W jego dorobku są zarówno tłumaczenia literatury dawnej (np. „Trenów” Jana Kochanowskiego), jak i współczesnych autorów, m.in. Stefana Chwina, Wojciecha Kuczoka, Doroty Masłowskiej, Andrzeja Stasiuka, Olgi Tokarczuk. Na język rumuński przekładał także twórczość Adama Mickiewicza, Stanisława Wyspiańskiego, Andrzeja Szczypiorskiego, Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Zbigniewa Herberta, Karola Wojtyły, Leszka Kołakowskiego, Stanisława Lema. W latach 20042011 kierował Katedrą Języków i Literatur Słowiańskich Uniwersytetu w Bukareszcie. Prymitywna postać księcia Drakuli w XIX-wiecznej zachodniej literaturze mogła przyczynić się do postrzegania regionu Bałkanów jako zacofanego cywilizacyjnie; dziś popularność wampira z Transylwanii przyciąga do Rumunii zagranicznych turystów. O sile legendy mówi PAP rumuński tłumacz polskiej literatury, wykładowca prof. Constantin Geambasu. Pierwowzorem dla eksploatowanej przez popkulturę postaci Drakuli był żyjący w XV w. wołoski hospodar Wład Palownik. - Spędził wiele lat w Imperium Osmańskim, gdzie nauczył się języka tureckiego i metod zniechęcających do nieprzestrzegania prawa także wśród swoich rodaków. Został nazwany Palownikiem, gdyż stosował drastyczny, azjatycki sposób wbijania na pal - opowiada PAP Geambasu. Wyjaśnia także, w jaki sposób Palownik zaczął być nazywany Drakulą. Ojciec Palownika - także Wład - był określany przydomkiem „Dracul” („drac” oznaczał „diabeł”). Przydomek ten następnie przeszedł na Włada Palownika jako na syna (Drakula oznacza syna Diabła). - Legenda o Drakuli nie powstała w Rumunii, ale na Katarzyna Nocuń, Polska Agencja Prasowa Zachodzie - przypomina Geambasu. Stało się to dzięki XIX-wiecznej powieści gotyckiej Irlandczyka Brama Stokera „Drakula”. - Utwór został napisany w duchu gotyckim, czyli podobnym do dzisiejszych horrorów. Autorowi zależało na stworzeniu drastycznej, egzotycznej atmosfery. Główny bohater to wampir, który uwodzi kobiety i w nocy wysysa z nich krew. Akcja dzieje się na dzikich terenach, gdzie jest dużo lasów, bagien - mówi profesor. Geambasu zaznacza, że co prawda Siedmiogród (Transylwania) nie leży na Bałkanach, jednak z tym regionem był kojarzony książę Drakula. Podkreśla, że autor jednego z krytycznych opracowań powieści Stokera uważa, iż prymitywna i agresywna postać Polonia y los Oscar, una larga historia de amor (cont. pag. 22) Str. 22 Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 (5198) (de pag. 21) rojo’. En guion adaptado, compitieron, y no ganaron Pocos países no anglosajones tienen una relación tan Polanski con ‚La semilla del diablo’ y Agnieszka Holfructífera con el Oscar como Polonia. Sus cineastas land por ‚Europa Europa’. han sumado doce estatuillas, dos más honoríficos y En los premios de honor, el gran Leopold Stokowotros de los Oscar técnicos. Y no es Polanski ni Wajda ski recibió uno por su aportación a ‚Fantasía’ y en el polaco que más ha ganado –el primero lo tiene a 1999 Andrzej Wajda logró un merecido homenaje. El mejor dirección por ‚El pianista’, el segundo el de hodirector de arte Snton Grot fue cinco veces candidato nor- sino Janusz Kamiński, el director de fotografía, en los años 30 y 40, nunca ganó, algo que sí hicieron que se ha llevado dos, por ‚La lista de Schindler’ y los responsables de arte Ewa Braun y Allan Starski ‚Salvar al soldado Ryan’. Por cierto, es en esa catecon ‚La lista de Schindler’. Finalmente, más allá de goría donde Polonia ha logrado más finalistas: descortos y otras categorías, la actriz Ida Kaminska fue de 1993 hasta los responsables de esa labor en ‚Ida’, candidata a la mejor interpretación por ‚La tienda de diez, de ellas seis de Kamiński. la calle Mayor’ en 1967. Lo dicho: una historia de En la película de habla no inglesa Polonia nunca había amor de una de las naciones más interesantes en el ganado hasta ‚Ida’, tras diez candidaturas, empezan- mundo del cine. do por Roman Polanski por ‚Cuchillo en el agua’... Fot. Pawel Pawlikowski con su Oscar a mejor pelícuy Wajda lo fue durante cuatro más. En dirección Pola de habla no inglesa. / AP lanski logró tres candidaturas, ganó con ‚El pianista’, y Krzysztok Kieslowski compitió con ‚Tres colores: Fuente: http://cultura.elpais.com/ rojo’. Por cierto, que Kieslowski y su compañero de escritura Krzystof Piesiewicz han sido los únicos candidatos polacos en guion original con ‚Tres colores: Patio Gastronómico y Elección de la Reina de Colectividades El sábado 14 de marzo se realizará nuevamente este evento en la Ciudad de Buenos Aires. En Avenida de Mayo y Bolívar, de 16 a 23 hs, las colectividades volverán a tener su lugar para mostrar su cultura y ofrecer sus comidas y artesanías. Es la cuarta vez que se organiza esta fiesta, que reúne a los distintos países y al público que llena la avenida. Además de armar sus stands, Polonia volverá a participar con una candidata a Reina. En esta ocasión, nos representará la elegida Reina de la UPRA, Carolina Warpachowicz. El desfile constará de tres pasadas por el escenario: sport, vestido de noche y traje típico. Las chicas ingresarán, como se hizo el año pasado, en autos o carrozas decorados con los colores de su país. śEl jurado que elegirá a la ganadora será designado por la Dirección General de Colectividades. En el escenario, además del desfile, habrá shows artísticos. Enrique Mackiewicz (5198) Głos Polski Buenos Aires, Nr 02 / 2015 ŚP Józef Choragiewicz Urodzony 17-go grudnia 1924 w miejsc. Kozłowice – Śląsk Starszy saper 14-tej Wielkopolskiej Kompanii Saperów. Wieloletni członek Stowarzyszenia SPK. Str. 23 ś.p. Mgr Hanna Irena Chodowiec Chełmicka B. członek P.S.A. ur. w Warszawie 21-go października 1923 r. Zmarła w Adrogue 3-go stycznia 2015 r. Zmarł w miesiącu lipcu 2014 Cześć Jego Pamięci! Cześć Jej Pamięci Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Argentynie Polskie Stowarzyszenie Absolwentów GŁOS POLSKI Buenos Aires, febrero - luty - 2015 XCIII Nr 02 (5198) GŁ O S P O L S K I LA VOZ DE POLONIA Registro Nacional de la Propiedad Intelectual Nr 5044120 Propietario: Unión de los Polacos en la Rep. Argentina DIRECTOR: Ing. ENRIQUE MITTELSTAEDT REDACCION: BARBARA BOŻENA SOBOLEWSKA Comité de redacción: Dr. Cristina Misa y Enrique Mackiewicz Fotografías: E. Kozł owski y K. Misa Redacción: Jorge L. Borges (ex Serrano) 2076 C1425FFB Buenos Aires Tel/fax: (5411) 4774-3679 y (5411) 4774-7621 Materiały nadesłane do publikacji nie zawsze odpowiadają poglądom Redakcji. Zastrzegamy sobie prawo do skrótów otrzymanych artykułów oraz wprowadzania poprawek gramatycznych. Redakcja nie ponosi żadnej odpowiedzialności za podpisane publikacje. Nie zwracamy materiałów nie zamówionych. Usługi korespondentów oraz pracowników Głosu Polskiego są nieodpłatne. CENY PRENUMERATY 2015: Półroczna: $182.Numer pojedynczy: $31.CENA OGŁOSZEŃ: Nekrologi: $80.CENY INNYCH OGŁOSZEŃ: (w kancelarii) [email protected] Horario de atención de la Unión de los Polacos en la Rep. Arg. Secciones y Organizaciones que funcionan en la sede J. L. Borges 2076, Capital Federal. - Secretaría: lunes a jueves 12:00 a 20:00 hs, viernes 09:00 a 17:00 hs. Tel. 4774-7621. - Sección Cultural P.M.S.: martes y viernes 17:00 a 20:00. Tel. 4774-7621. - Sección de Ayuda Social SOS: martes y viernes 16:00 20:00. Tel. 4774-7621 - Sección „Nasz Balet”: miércoles 19:00 - 21:00 y viernes 19:00 - 22:30. - Biblioteka I. Domeyko: martes y viernes 17:00 - 20:00. Tel. 4774-2212. - Club Polaco: martes y viernes 15:00 a 20:00. Tel. 48990937, e-mail: [email protected] - Asociación Cultural Argentino - Polaca ACAP: martes y viernes 15:00 a 20: 00. Tel. 4795-0918/4899-0937. - Asociación „Polskie Stowarzyszenie Absolwentów” PSA: martes y viernes 18:00 a 20:00, e-mail: [email protected] Asociación de Ex - Combatientes Polacos en la República Aegentina calle J. L. Borges 1818 Cap. Fed. martes y viernes 16:00 - 21:00 hs Tel. 4792-6317/4952-7687. Suscripciones [email protected] La magia de la cocina polaca en pleno corazón de Palermo: J. L. Borges 2076 - tel: 4775-3950 [email protected] A TODAS LAS ASOCIACIONES y SECCIONES, A NUESTROS COLABORADORES, AUSPICIANTES y LECTORES El material a publicarse en nuestro periódico Głos Polski deberá ser entregado preferentemente por correo electrónico a la siguiente dir. [email protected] hasta el día 10 para ser incluido en el ejemplar del mes. Los anuncios de eventos con fecha de ejecución deberán entregarse con 40 días de anticipación a la fecha de realización del mismo, de lo contrario no podemos garantizar su impresión en forma anticipada. Muchas gracias, La Redacción.